W Niemczech wzrasta antysemityzm, ale większość antysemickich wystąpień ma podłoże islamistyczne – mówi PAP mieszkający w Niemczech historyk prof. Bogdan Musiał. Dodaje, że władze niesłusznie klasyfikują wiele przestępstw antysemickich jako powiązane z prawicowym ekstremizmem, a to utrudnia właściwą diagnozę problemu i odpowiednią reakcję.
“Jeżeli niemieckie państwo chce z tym jakoś walczyć, to najpierw musi postawić właściwą diagnozę tego wzrostu antysemityzmu, (…) a trudno traktować to poważnie, jeżeli wszystko klasyfikuje się jako prawicowy ekstremizm” – zauważa rozmówca PAP.
Jak zaznacza Musiał, islamski antysemityzm jest wymieszany z wrogością wobec polityki państwa Izrael i ma inne korzenie niż antysemityzm związany ze skrajną prawicą. Pokazały to jego zdaniem wiosenne protesty przeciwko odbywającej się wówczas interwencji Izraela w Strefie Gazy.
“Izrael można krytykować, można krytycznie patrzeć na wiele aspektów polityki tego kraju, ale muzułmanie w Niemczech przekładają to na mniejszość żydowską w tym kraju, która formalnie nie jest związana z Izraelem. Jeżeli atakowani są Żydzi w Niemczech, to to jest już klasyczny antysemityzm” – wskazuje.
Szukając źródeł islamskiego antysemityzmu, należy zwrócić uwagę na system nauczania w państwach arabskich – ocenia historyk. “Nie mówimy o tym i nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale w krajach arabskich antysemityzm należy do kanonu nauczania; później migranci z tych krajów przybywają z tym doświadczeniem do Niemiec, niektórzy z nich spotykają Żydów i dopuszczają się wobec nich słownej lub czasem fizycznej agresji” – dodaje.
Musiał podkreśla, że nie można również lekceważyć antysemityzmu związanego ze skrajną prawicą, ale, odwrotnie niż w przypadku antysemityzmu muzułmańskiego, nie stanowi on silnego ruchu zdolnego np. do organizowania masowych demonstracji. Tak jak w wypadku zamachowca, który przeprowadził atak na synagogę w Halle podczas święta Jom Kipur w 2019 r., w którym zginęły dwie osoby, są to tzw. samotne wilki – dodaje. Zaznacza, że prawicowy antysemityzm opiera się na radykalizacji jednostek w internecie, podczas gdy islamski antysemityzm jest organizowany przez różne meczety oraz stowarzyszenia i dociera do szerszej grupy odbiorców.
“By być bardziej widoczną, skrajna, antysemicka, ale również antypolska ekstrema podłącza się więc pod różne inne ruchy, ostatnio była widoczna na protestach przeciwników koronarestrykcji i szczepień przeciw Covid-19” – wyjaśnia rozmówca PAP. “To nie oznacza, że wszyscy w tym antycovidowym ruchu są antysemitami, to margines tych demonstracji, który równocześnie daje argumenty do krytykowania całego tego ruchu jako skrajnie prawicowego i antysemickiego” – kontynuuje.
Musiał zwraca również uwagę na lewicowy nurt niemieckiego antysemityzmu, który tradycyjnie wymierzony jest w Izrael jako państwo mające reprezentować imperializm i kapitalizm.
Pytany o obchodzoną w 2021 r. 1700. rocznicę obecności Żydów na ziemiach niemieckich, historyk odpowiada, że nie jest ona szczególnie widoczna w niemieckich mediach. “Jeżeli chodzi o tematykę żydowską, w niemieckich mediach dominują aktualne debaty związane z antysemickimi lub rzekomo antysemickimi wydarzeniami w ostatnim czasie” – mówi.
Jedną z takich spraw są oskarżenie muzyka Gila Ofarima o złe traktowanie w hotelu w Lipsku na początku października br. Istnieją sprzeczne doniesienia na temat incydentu, ale – zdaniem Ofarima – pracownicy hotelu odmówili mu obsługi, ponieważ nosił naszyjnik z gwiazdą Dawida.
“Innym głośnym przypadkiem była sprawa zatrudnienia przez publiczne stacje ZDF i WDR dwóch muzułmańskich kobiet, które brały udział w wymierzonych w Izrael antysemickich protestach i wystąpieniach o antyżydowskim charakterze. Stacje wycofały się ze swojej decyzji dopiero po interwencji organizacji żydowskich” – relacjonuje Musiał.
Antysemityzm jest też wykorzystywany w wewnętrznej polityce niemieckiej – wskazuje historyk. “Zarówno chadecka CDU, jak i socjaldemokratyczna SPD przypisują antysemityzm skrajnej prawicy łączonej z kolei z partią Alternatywa dla Niemiec (AfD) i w ten sposób atakują to ugrupowanie. To instrumentalizacja antysemityzmu do walki politycznej, to jest politycznie wygodne, ale nie zmieni sytuacji ludności żydowskiej w Niemczech” – podkreśla.
“Musimy zacząć od właściwej diagnozy, skąd bierze się ten antysemityzm, dopiero po niej, bez fałszowania rzeczywistości, bo teraz do tego dochodzi, dopiero wtedy możemy się zastanowić, w jaki sposób zwalczać to zjawisko” – konkluduje rozmówca PAP.
Profesor Bogdan Musiał to historyk specjalizujący się w badaniu dziejów Niemiec, Polski i Rosji w XX wieku, szczególnie w okresie II wojny światowej i w latach międzywojennych. Jest autorem wielu książek m.in.: “Kto dopomoże Żydowi…”, “Rozstrzelać elementy kontrrewolucyjne”, “Na Zachód po trupie Polski”. Pracował m.in. na uniwersytecie UKSW, w IPN i w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie. Mieszka w Niemczech, gdzie w latach 80. uzyskał azyl polityczny.(PAP)
adj/ akl/