Odpowiedzialność, czy duch Pawki Morozowa? Mieszkanka Moskwy doniosła na swoją matkę, bo ta złamała kwarantannę Najnowsze wiadomości ze świata

Odpowiedzialność, czy duch Pawki Morozowa? Mieszkanka Moskwy doniosła na swoją matkę, bo ta złamała kwarantannę

Mieszkanka Moskwy, której 66-letnia matka nie przestrzegała obowiązkowej samoizolacji, zgłosiła ten fakt policji – poinformowały w piątek rosyjskie media. Przy okazji stróże prawa odkryli działający wbrew zakazom salon fryzjerski, który odwiedziła łamiąca prawo emerytka.

Jak podał dziennik “Moskowskij Komsomolec”, powołując się na media społecznościowe, na policję zadzwoniła kobieta, która nalegała, by rodzice – z racji wieku – ściśle przestrzegali samoizolacji obowiązującej z powodu epidemii koronawirusa. Jej matka mimo to wyszła z domu, zapewniając, że idzie tylko wyrzucić śmieci – i znikła na dłużej.

Gdy córka dodzwoniła się do niej na telefon komórkowy, kobieta przyznała, że jest u fryzjera. Działające nieoficjalnie usługi poleciły jej przyjaciółki. Po zgłoszeniu policjanci odnaleźli 66-latkę i przyprowadzili ją do domu. Natrafili też na pracującego – wbrew zakazowi – fryzjera.

“MK” nie podał szczegółów na temat “podziemnego” zakładu, ale gazeta zapewnia, że wraz z kwarantanną do Moskwy powróciły znane z lat 90. siłownie w piwnicach. Ceny za zajęcia w zaimprowizowanych salach fitness wahają się od 1000-1500 rubli (ok. 56-85 PLN) za jeden trening. Zdarza się, że zajęcia odbywają się na terenie zamkniętych obecnie szkół.

Niektórym w czasie epidemii trudno jest odzwyczaić się nie tylko od wizyt w siłowni, ale i w ulubionej restauracji czy barze. Jak zapewnia “MK”, powołując się na kelnera jednej z moskiewskiej restauracji, potajemnie zorganizowano w niej bankiet na 400 osób. Kelnerom zabrano telefony komórkowe, a kamery monitoringu zostały na czas przyjęcia wyłączone. Klienci przyjeżdżali w pewnych odstępach czasu i wchodzili do restauracji wejściem służbowym. Właściciele lokalu podjęli takie ryzyko, by móc wypłacić pracownikom zaległe pensje.

Inną strategię przyjęły kawiarnie dotąd sprzedające kawę, ciastka i zakąski. W jednej z kafejek w północnej części Moskwy szyld z dotychczasową nazwą zastąpił napis “piekarnia”, a na witrynie pojawiły się bochenki chleba. Klienci kupują tam teraz pączki czy po kawałku pizzy na wynos, napoje gazowane – by nie stać w kolejce w zwykłym sklepie, i – przy okazji – kawę.

Źródło: PAP Autor:
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij