W całym USA uczestnicy zamieszek po śmierci George’a Floyda demoluj nieprawomyślne pomniki. W Virginii zakończyło się to tragedią.
Zdarzenie miało miejsce w środę w mieście Portsmouth w Wirginii. Setki uczestników zamieszek zebrało się wokół pomnika upamiętniającego żołnierzy Konfederacji w wojnie secesyjnej. Nie spodobało im się, że rada miejska nieco wcześniej odłożyła decyzję o tym, czy powinno się je zdjąć, więc zaczęli je demolować na własną rękę.
Według świadków uczestnicy zamieszek zaczęli atakować poszczególne pomniki młotami i szczypcami do cięcia drutu. Czterem z nich strącono głowy. Policja nie reagowała a atmosfera przypominała radosną uliczną imprezę, w pewnym momencie na miejscu pojawiła się nawet orkiestra.
Zmieniło się to, gdy uczestnicy zamieszek postanowili obalić jeden z pomników. Obwiązali go linami i zaczęli ciągnąć. Pomnik w końcu upadł – prosto na głowę 45-letniego mężczyzny zidentyfikowanego później jako Christopher Green. Spadająca statua zadała mu paskudną ranę głowy, przez którą zdaniem świadków widać było fragmenty jego czaszki.
— Angelo Vargas 13News Now (@13AngeloVargas) June 11, 2020
https://twitter.com/Atlantide4world/status/1271168232326602756?s=20
I'm raising money for Christopher Green. Click to Donate https://t.co/nJz919hoyA
— Alexx (@Alexx48871151) June 11, 2020
Policja szybko weszła do akcji, odgradzając nieprzytomnego rannego od tłumu, po czym sprowadzono na miejsce ambulans. Żona Greena wyznała, że w drodze do szpitala jej męża dwukrotnie trzeba było reanimować. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki.
Lekarze twierdzą, że stan mężczyzny jest stabilny a on sam reaguje na bodźce neurologiczne. Jego żona Tonieh wyznała, że jego obrażenia były tak poważne, że lekarze byli zaskoczeni tym, że w ogóle dotarł żywy do szpitala.
Tonieh też brała udział w tych zamieszkach. Teraz twierdzi, że nadal popiera protesty, ale powinny się odbywać w bardziej pokojowy sposób. „Nie było potrzeby tego robić <obalać pomnik – dop. red.>, zwłaszcza że wokół stało tyle osób. Powinni wiedzieć, że komuś może stać się krzywda” – powiedziała mediom dodając, że „nie myśleli co robią”.