Mieszkańcy Południowej Karoliny przeżyli chwile grozy. Duży kontenerowiec nie mógł zwolnić gdy zbliżał się do ogromnego mostu.
Pływający pod banderą Liberii kontenerowiec MSC Michigan, który ma niemal 300 metrów długości, wyszedł z portu w Charleston. Miał płynąć do Savannah w Georgii. Gdy zbliżał się do mostu Ravenel, na jego pokładzie doszło do awarii. Jej skutkiem było to, że nie mógł zredukować prędkości. Płynął z prędkością 17 węzłów (ok. 32 km/h).
Most Ravenel znajduje się nad rzeką Cooper i łączy Charleston z Mount Pleasant. Ma aż 471 metrów długości, a dziennie przekracza go ok. 100 tysięcy pojazdów. Załoga statku powiadomiła o awarii straż przybrzeżną, a ta skontaktowała się z policją. Policjanci zamknęli most i przeprowadzili jego ewakuację. Osoby, które chciały go przekroczyć pieszo lub rowerem, zostały z niego zwiezione radiowozami. Po kilku minutach konstrukcja była pusta. Most był zamknięty przez ok. 10 minut.
Na szczęście tym razem nie doszło do tragedii. Piloci pomogli załodze i statek dał radę przepłynąć między jego przęsłami. Obrażenia odniosły jedynie dwie osoby, które płynęły małą łódką, którą kilwater statku rzucił na kamienie. Odwieziono je do szpitala, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Statek udało się zatrzymać kilka kilometrów za mostem.
Randy Preston, dowódca oddziału straży przybrzeżnej USCG w Charleston, powiedział na konferencji prasowej, że nie chce spekulować o tym, jak blisko było do katastrofy, ale każda sytuacja, w której statek nie może kontrolować swojego napędu, jest niepokojąca. 26 marca inny statek zderzył się z przęsłem mostu Francisa Scotta Keya w Baltimore, zawalając go i zabijając sześć osób. Odpowiedzialni za most Ravenel inżynierowie powiedzieli mediom, że jest on innej konstrukcji i najprawdopodobniej wytrzymałby zderzenie z tym statkiem, ale mimo tego na wszelki wypadek nakazali jego ewakuację.