Objęcie sterów w Platformie Obywatelskiej przez Donalda Tuska może być złym prognostykiem dla Nowoczesnej. Partia założona przez Ryszarda Petru może wkrótce zostać całkowicie wchłonięta przez PO, a przynajmniej tego oczekują niektórzy politycy tego ugrupowania od swojego nowego lidera.
Założona w 2015 roku przez Ryszarda Petru partia dość szybko stała się projektem politycznym, który przekonał do siebie wielu Polaków, zbierając część elektoratu Platformy Obywatelskiej, będącej wówczas w ogromny kryzysie. Efektem tego był dość niezły start, jak na debiutanta na scenie politycznej, gdyż podczas wyborów parlamentarnych w tym samym roku udało im się uzyskać poparcie na poziomie 7,6% głosów, co przełożyło się na 28 mandatów poselskich.
Wydawało się wówczas, iż kwestią czasu będzie, aż Nowoczesna całkowicie wchłonie PO. Tak się jednak nie stało. Ugrupowanie dość szybko zaczęło tracić wizerunkowo i programowo, zwłaszcza z powodu ogromnych wpadek jej lidera Ryszarda Petru. To z kolei doprowadziło do wielu odejść z partii, głównie do Platformy Obywatelskiej. Ostatecznie przed wyborami samorządowymi w 2018 roku Nowoczesna została niemalże zmuszona swoją sytuacją do zawarcia sojuszu z formacją Schetyny i utworzenia Koalicji Obywatelskiej, w skład której wchodziła również Inicjatywa Polska. Już wtedy mówiono jednak Katarzynie Lubnauer i Barbara Nowacka (ówczesne liderki Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej), jako o skrzydłowych lidera PO.
Obecnie Nowoczesna zarządzana jest przez Adama Szłapkę, lecz nic nie zapowiada tego, aby ugrupowanie miało kiedykolwiek ponownie liczyć na takie poparcie, jak w 2015 roku. Jej reprezentanci zasiadują w ławach sejmowych tylko dzięki przynależności do KO, lecz liczba mandatów poselskich niezbyt napawa optymizmem – 6. Gorszą rzeczą wydaje się także fakt, że ugrupowanie mocno traci na swojej tożsamości partyjnej – którą choć posiada formalnie, to jednak Nowoczesna dziś jest bardziej kojarzona jako człon składowy PO, aniżeli rzeczywisty koalicjant. I wydaje się, że właśnie w tym kierunku będzie zmierzał Donald Tusk.
Według informatora tygodnika “Wprost”, który podawany jest jako “polityk opozycji”, obecny przewodniczący Platformy nie jest wielkim sympatykiem Nowoczesnej. Uważa, że partia Adama Szłapki nie wnosi żadnej wartości dodanej do KO, dlatego też chciałby doprowadzić do jej końca i wchłonąć jej członków w struktury swojej formacji. Tego też ma oczekiwać wielu polityków PO.
– Po podporządkowaniu sobie Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk wyraźnie zamierza przejść do kolejnego etapu czyli do eliminacji koalicjantów. Chce też wrócić do nazwy Klub Platformy Obywatelskiej – uważa informator tygodnika.
Nie oznacza to także, że wszyscy zostaliby z otwartymi ramionami przyjęci do ugrupowania Tuska. Mowa tutaj o Witoldzie Zembaczyńskim, za którym były premier nie przepada. Spowodowane jest to faktem, iż w przeszłości poseł Nowoczesnej zasiadał w komisji ds. Amber Gold, gdzie mocno naciskał na Donalda Tuska w ramach przesłuchania.