Nadal nieznane są motywy działania Thomasa Matthew Crooksa, który w minioną sobotę strzelał do Donalda Trumpa. Teraz media odsłaniają kolejne szokujące fakty w tej sprawie. Okazuje się, że ojciec napastnika przed atakiem dzwonił na policję, martwiąc się o swojego syna.
W sprawie sobotniego zamachu na Donalda Trumpa główną niewiadomą pozostaje motyw działania sprawcy. FBI ustaliło już, że 20-latek strzelał z półautomatycznego karabinu, który zakupił jego ojciec. Wiadomo również, że w samochodzie napastnika znaleziono materiały wybuchowe.
Śledczy uzyskali dostęp do telefonu zastrzelonego zamachowca i ustalili, że Thomas Matthew Crooks szukał w sieci informacji o zaburzeniach depresyjnych oraz o Narodowej Konwencji Demokratów, która ma odbyć się w sierpniu. Ponadto, jak podaje Washington Post i Associated Press, na urządzeniu należącym do 20-latka znaleziono zdjęcia Donalda Trumpa, prezydenta USA Joe Bidena, prokuratora generalnego Merricka Garlanda oraz dyrektora FBI Chrisa Wraya.
Teraz pojawiły się nowe fakty w sprawie ataku na amerykańskiego polityka. Według portalu BBC przed zamachem ojciec napastnika zadzwonił na policję. Mężczyzna martwił się o swojego syna i nie znał jego miejsca pobytu. Nie podano więcej szczegółów na temat rozmowy ojca zamachowca z funkcjonariuszami. Portal podkreślił jednak, że rodzice Thomasa Matthew Crooksa współpracują z służbami.