Dolnośląska policja powołała zespół, który ma wyjaśnić sprawę postrzelenia wrocławskich policjantów. Ujawniła też, że doszło do drugiej strzelaniny.
Do strzelaniny doszło 1 grudnia po godz. 22:30. Dwóch doświadczonych policjantów transportowało oszusta Maksymiliana F., który był poszukiwany do odsiedzenia kary 6 miesięcy więzienia. Przy ul. Sudeckiej mężczyzna otworzył do nich ogień. Obaj walczą teraz o życie. Na razie nie wiadomo jakim cudem nie zauważono, że jest uzbrojony. Maksymilian F. został zatrzymany po kilkugodzinnej obławie, grozi mu teraz dożywocie.
W sprawie jest dalej dużo niewiadomych. Na przykład z nagrań wynika, że w chwili rozpoczęcia transportu mężczyzna miał na sobie kajdanki, ale w chwili zatrzymania już ich nie odnaleziono. Asp. sztab. Łukasz Dutkowiak z KWP we Wrocławiu powiedział PAP, że decyzją Komendanta Wojewódzkiego Policji zostanie powołany specjalny zespół, który ma wyjaśnić kulisy tej sprawy.
W jego skład wejdą najbardziej doświadczeni dolnośląscy policjanci, m.in. z komórek kryminalnych, konwojowych, szkoleniowych i doborowych. Dutkowiak wyjaśnił, że zespół ten został powołany, by „jak najbardziej szczegółowo móc wyjaśnić, odtworzyć przebieg tego zdarzenia i wyciągnąć jak najbardziej szerokie wnioski”.
Policja ujawniła też kulisy jego aresztowania. Okazuje się, że doszło do kolejnej strzelaniny. 40-latek, w towarzystwie 36-letniego kolegi, strzelał do samochodu na jednym z osiedli, wybijając w nim szybę. Gdy na miejscu pojawili się mundurowi, zaczął uciekać i strzelać w ich stronę. Policjanci odpowiedzieli ogniem, raniąc go w brzuch. W chwili zdarzenia był pijany. Polsat ustalił, że wcześniej groził w mediach społecznościowych, że pierwszy otworzy ogień, jak policjanci będą próbowali się do niego zbliżyć. Twierdził także, że jest „maltretowany przez policję”.