– Polska nie jest zadowolona z systemów, które kupiła od firm z Korei Południowej – mówi na łamach portalu DW.com dr Christian Moelling, ekspert ds. bezpieczeństwa w Niemieckim Towarzystwie Polityki Zagranicznej (DGAP) z siedzibą w Berlinie. W dalszej części swojej wypowiedzi niemiecki lobbysta namawia, by Polska partycypowała w planach rozwojowych niemieckiej zbrojeniówki.
Wywiad, który pojawił się na portalu dw.com dotyczy “możliwości współpracy militarnej Polski i Niemiec”. Redaktor prowadzący rozmowę przypomina, że “kilka lat wcześniej Polska chciała dołączyć do francusko-niemieckiego programu budowy nowego czołgu. Z tego też nic nie wyszło”.
– Powstrzymam się tu od opinii, czy to było mądre. Ważniejsze jest bowiem, że ten program w obliczu rosyjskiej agresji ma już drugorzędne znaczenie. Opracowanie i zbudowanie pierwszego modelu potrwa minimum 12-15 lat. I nie możemy mieć do końca pewności, czy w ogóle powstanie. Z drugiej strony obecnie Polska nie jest zadowolona z systemów, które kupiła od firm z Korei Południowej. A w Europie generalnie mamy rosnące zapotrzebowanie na czołgi, które będą szybko dostępne. Pojawia się więc możliwość nowej współpracy, która będzie o wiele bardziej realistyczna i zakładać będzie działania już w najbliższej przyszłości. Potrzebny jest dalszy rozwój Leoparda 2, bo także Niemcy potrzebują czołgu na najbliższą przyszłość. Zarówno Polska, jak i Francja mogłyby odegrać rolę w tym projekcie. Może w tym pomóc presja czasowa. (pogrubienia pochodzą od red.) – odpowiada Christian Moeling.
Przypomnijmy, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości Polska podpisała umowy na dostawy broni z Koreą Południową. Umowa dotyczy m. in. dostaw czołgów K2, armatohaubic K9 i samolotów FA/50. Umowy przewidują także rozpoczęcie produkcji zbrojeniowej w naszym kraju. Łącznie umowy na dostawy broni do Polski opiewają na 5,8 mld dolarów.
Szef MON Mariusz Błaszczak chwalił współpracę z Koreańczykami i mówił o “wielkim sukcesie negocjacyjnym Polski”.
Tymczasem nowy rząd jeszcze zanim formalnie zaczął pełnić władzę, zapowiedział przegląd umów z Koreańczykami. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia wprost stwierdził, iż “umowy podpisane przez tymczasowy rząd PiS mogą być unieważnione”.
Te słowa odebrano z niepokojem w Korei, o czym można przeczytać na portalu największego anglojęzycznego dziennika “The Korea Herald” w artykule “Powrót Tuska wywołuje niepokój w związku z umową zbrojeniową”.
Po tym, jak przyszła władza w Polsce zasugerowała unieważnienie wcześniejszych umów, południowokoreańska agencja ds. zakupów broni oświadczyła, że wraz z innymi zainteresowanymi ministerstwami “uważnie monitoruje” zmieniającą się sytuację i możliwy wpływ na tutejszy przemysł” – pisze “The Korea Herald”.
– Wycofanie się z umowy byłoby trudną decyzją dla Polski – przyznaje rzecznik południowokoreańskiej rządowej Administracji Programu Zakupów Obronnych, Choi Kyung-ho.
– Biorąc pod uwagę międzynarodowy klimat w Europie, a w szczególności wojnę na Ukrainie, nie sądzę, by Polska zdecydowała się zrezygnować z kontraktu pomimo zmiany rządu w Warszawie – stwierdził, dodając, że jak dotąd nie ogłoszono żadnych zmian, a umowa jest monitorowana przez obie strony.
“Poczekamy, zobaczymy. O tym, co stanie się teraz, zadecyduje Polska” – powiedział inny urzędnik agencji, którego nie wymieniono z nazwiska.
Cytowany przez dziennik Yang Uk, ekspert ds. obronności w Asan Institute of Policy Studies, mówił, że “chociaż pod rządami prounijnego rządu Tuska Polska może dążyć do pozyskania części potrzebnej broni z innych krajów europejskich”, to “nie sądzi, by całkowite unieważnienie umowy było prawdopodobne”.
– Korea Południowa jest optymalnym dostawcą broni potrzebnej Polsce, mając możliwość szybkiego realizowania dostaw po stosunkowo konkurencyjnej cenie w porównaniu do innych głównych eksporterów broni – ocenił Yang.