Niemiecki publicysta o swoim kraju: Zaczynają tu działać takie mechanizmy, jak w autorytarnej Rosji Publicystyka

Niemiecki publicysta o swoim kraju: Zaczynają tu działać takie mechanizmy, jak w autorytarnej Rosji

Zabójstwo polityka CDU Waltera Luebckego wstrząsnęło sceną polityczną w Niemczech. Większość osób nie ma złudzeń, że istotną kwestię w tej sprawie odgrywał interes polityczny. Jeden z niemieckich publicystów, Boris Reitschuster, uważa, że w jego kraju powoli zaczynają działać mechanizmy znane z Rosji.

– Wiadomości dotyczące Luebckego są na czołówkach serwisów informacyjnych. Ciągle powtarza się, że Niemcy mają problem z prawicowym terroryzmem. A politycy z prawicowego i konserwatywnego spektrum, jak AfD i częściowo CSU i CDU, są obarczani współodpowiedzialnością za ten mord. Jest to dla mnie szokujące. Dostrzegam w tym mechanizmy, które znam z autorytarnej Rosji – uważa niemiecki dziennikarz, który w swoim kraju jest uznawany za jednego z największych ekspertów w sprawach współczesnej Rosji.

Publicysta w swojej opinii wskazuje na pewną hipokryzję, jaką stosuje współcześnie część środowisk, głównie związanych z lewicą. Ma ona dotyczyć generalizacji. Jako przykład Reitschuster podaje zamachy dokonywane przez islamistów, w przypadku których lewicowcy krzyczą, aby nie rozciągać odpowiedzialności na całe grupy. Jednak w przypadku mordu motywowanego pobudkami prawicowymi te same osoby zaczynają winą obarczać wszystkie osoby związane ze środowiskami prawicowymi.

Wyjątkowo niebezpieczne jest jednak to, że odpowiedzialność rozciągana jest na całą grupę. Jestem głęboko zaniepokojony, że nasza demokracja schodzi na manowce. Mówienie, że były szef kontrwywiadu (BfV) Hans-Georg Maassen jest współodpowiedzialny za zamordowanie Luebckego jest analogiczne do oskarżenia Angeli Merkel o zamachy islamistyczne, albo czyny dokonywane przez migrantów. Gdybym jednak wypowiedział w Niemczech głośno to ostatnie oskarżenie zostałbym natychmiast zbesztany jako nazista albo prawicowy ekstremista – uważa publicysta.

Były korespondent w Moskwie uważa także za bardzo niebezpieczne wypowiedzi niektórych polityków niemieckich, głównie z ugrupowania CDU, które domagają się odebrania praw wyborczych osobom związanym ze środowiskami prawicy. ” Kiedy słyszę, że szef MSW (Horst Seehofer z CSU) ma zamiar sprawdzić możliwości pozbawiania obywateli praw podstawowych zadaję sobie pytanie, czy ci ludzie w ogóle rozumieją, czym jest demokracja. Mieliśmy w Niemczech pożar Reichstagu. Posłużył on za pretekst dla ograniczenia praw podstawowych komunistów. Nie chcę stawiać obu sytuacji na równi, ale w kraju, gdzie coś takiego się zdarzyło powinniśmy w pełni zdawać sobie sprawę, że odebranie podstawowych praw obywatelskich osobom o odmiennych poglądach politycznych, nawet radykalnie odmiennych, jest zachowaniem samobójczym” – uważa publicysta.

Dziennikarz uważa, że przyczyną takiego postępowanie są dwie motywacje. Pierwsza to reakcja na wzrastające poparcie dla prawicowej AFD. Druga to nastawienie części niemieckich elit, których dziennikarz określa mianem “pociotek Lenina”, którzy przyjmują tylko jedną prawdę, a wszyscy, którzy uważają inaczej, stają się “wrogami ludu”. W Niemczech maja istnieć tematy tabu takie jak islamizacji, które jeśli zostaną przez kogoś poruszone, to taka osoba zostanie zdefiniowana jako nazista. Przypomina mu to mocno sytuację, jaka panuje w Rosji, gdzie elity polityczne są coraz bardziej oddalone od społeczeństwa oraz tematów, które je interesuje.

Nie wiem, czy jego przyczyn należy doszukiwać się w tym, że zarówno Władimir Putin, jak i Angela Merkel zostali ukształtowani przez komunistyczne organizacje młodzieżowe. W obu krajach widać jednak próby mobilizacji społeczeństwa przy pomocy kreowania zewnętrznego wroga – pisze dziennikarz, który wskazuje że takimi wrogami dla Rosji i Niemiec są odpowiednio: USA i AfD.

Mężczyzna obawia się tego narastającego procederu, bo jak sam wskazuje, jego naród ma skłonności do radykalizacji, zwłaszcza w swojej własnej wizji “uzdrowienia świata”. W jego ocenie Niemcy już nigdy nie powinny podejmować się misji uzdrawiania świata.

Współczuję Polakom, Węgrom i Francuzom, jak muszą się czuć, kiedy okazuje się, że Niemcy znów chcą naprawiać świat. Tym razem poprzez klimat i środowisko. Obawiam się, że idziemy w kierunku autorytarnego ekosocjalizmu. Uważam, że nie jest to przypadek, że dochodzi do tego za rządów Angeli Merkel, działaczki Demokratycznego Zrywu – partii, której udowodniono związki ze Stasi – pisze dalej.

Na sam koniec Reitschuster skupił się na niemieckich mediach, które dawniej stawiał za wzór godny do naśladowania, a dziś jest daleki od takiej oceny. Jego zdaniem współcześni dziennikarze w Niemczech starają się narzucać swoją wolę oraz wychowywać, a dziennikarze z tego kraju mają odgórny nakaz niepisania na pewne tematy. Za przykład podaje sposób relacji dotyczący Polski, którą media kreują na autorytarne państwo. Publicysta uważa, że jest wręcz inaczej, a Polskę stawia wręcz za wzór dobrze funkcjonującej demokracji.

Źródło: TVP Info Autor: JD
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij