Najnowsze wiadomości z kraju

Niemiecki konsulat w Gdańsku zorganizował imprezę ku czci… nazistowskiego zbrodniarza

Na tak szokujący pomysł wpaść można było chyba tylko i wyłącznie w Gdańsku. 18 lipca br. w Dworze Artusa niemiecki konsulat zorganizował… “uroczystość upamiętniającą 80. rocznicę zamachu w Wilczym Szańcu”. Dr Marek Szymaniak, szef gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej mówi wprost: – To wydarzenie jest hańbą dla organizatorów i kolejną próba zakłamywania historii przez Niemców. 

Kim był Claus von Stauffenberg?

Przypomnijmy naszym Czytelnikom, 20 lipca 1944 r. w Wilczym Szańcu, kwaterze głównej Adolfa Hitlera, mieszczącej się nieopodal Kętrzyna na Mazurach, przeprowadzono nieudany zamach na jego życie. Sprawcą był płk Claus von Stauffenberg, który należał do grupy spiskowców. Był też fanatycznym nazistą, który miał pełną wiedzę na temat Holocaustu. Musiał ją mieć, bo do lipca 1944 roku czynnie uczestniczył we wszystkich niemieckich zbrodniach, których ostatecznym celem była masowa eksterminacja Żydów i uczynienie z Polaków rasy podludzi.

Co najmniej od połowy lat 30-tych XX wieku von Stauffenberg podziwiał Hitlera. Nie tylko w pełni popierał atak na Polskę i wybuch wojny. Brał w tej niemieckiej zbrodni czynny udział jako oficer Wehrmachtu. W połowie września 1939 r. opisywał swoje wrażenia z walk na terenie Rzeczypospolitej:

– Miejscowa ludność to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i mieszańców. Naród, który aby się dobrze czuć, najwyraźniej potrzebuje batoga. Tysiące jeńców przyczynią się na pewno do rozwoju naszego rolnictwa. Niemcy mogą wyciągnąć z tego korzyści, bo oni są pilni, pracowici i niewymagający […] Najważniejsze jest to, abyśmy w Polsce właśnie teraz zaczęli planową kolonizację. I nie martwię się, że ona nastąpi.

Jakikolwiek kult pamięci von Stauffenberga to policzek wobec wszystkich ofiar niemieckiej zbrodni. 

– Próba stawiania Stauffenberga, jako zamachowca na Hitlera w aureoli bohatera, który rzekomo miał walczyć z nazistami, jest po prostu z gruntu nieuczciwa i z gruntu zakłamana. To jest próba kreowania bohatera z niemieckiego oficera, który jest między innymi odpowiedzialny za podbój Polski w 1939 roku i realizację niemieckiej polityki eksterminacyjnej w Polsce. To kolejna odsłona niemieckiej polityki historycznej, która jest głęboko osadzona na próbie relatywizowania historii i pokazywania, że wśród Niemców w tym wypadku mamy do czynienia z sytuacją rzekomego budowania ruchu oporu przeciwko Hitlerowi – tłumaczy dr Szymaniak.

Gdańsk upamiętnia nazistę

W wydarzeniu zorganizowanym w Dworze Artusa wzięli udział przedstawiciele lokalnych władz i posłów wybranych z Pomorza. Na zdjęciach widać także prezydenta… Poznania, Jacka Jaśkowiaka. Przemówienie ku czci niemieckiego zbrodniarza wygłosi m. in. były przewodniczący Niemieckiego Bundestagu i obecny Prezes Fundacji im. Konrada Adenauera, prof. Norbert Lammert.

Profesor nawiązał do zamachu w Wilczym Szańcu i mówił:

– Powstanie z 20 lipca 1944 jest dzisiaj symbolem przyzwoitości i odwagi cywilnej. (…) Zamachowcy nie byli oczywiście krystalicznymi demokratami. Byli ludźmi swoich czasów, powiązanymi z realiami ich społecznego pochodzenia. (…) Jednak w jakim stanie byłby wizerunek Niemiec po wojnie światowej, gdyby nie nastąpiły choćby co najmniej takie nieudane próby powstania przeciwko władzy?”.

Wypowiadał się także Janusz Reiter, były ambasador Polski w Berlinie:

– 12 lat temu, 20 lipca 2012 roku, wygłaszałem w Berlinie przemówienie na centralnej uroczystości z okazji rocznicy zamachu na Hitlera. To było przemówienie trudne dla mnie, ale wiem, że moi słuchacze też nie byli w łatwej sytuacji. Byli tam, oprócz przedstawicieli polityki, już nieliczni świadkowie historii, a także członkowie rodzin uczestników spisku. Dla nich 20 lipca jest ważną i bolesną częścią historii rodzinnej. Jestem wdzięczny za to, że przyjęli moje słowa, czasami gorzkie, jako próbę interpretacji niemieckiego ruchu oporu związanego z zamachem 20 lipca z różnych perspektyw, w tym tej polskiej, która była w niemieckiej dyskusji praktycznie nieobecna. Mówiłem o uczestnikach zamachu z dystansem i respektem. Z dystansem do wielu poglądów, które reprezentowali. Z respektem dla ich dramatycznego czynu, który sprawił, że przekroczyli oni własne ograniczenia. Mimo to, proszę zrozumieć, oficerowie z kręgu Stauffenberga nie są moimi bohaterami. Mimo to rozumiem swoich niemieckich przyjaciół, którzy widzą w nich swoich bohaterów.

Głos w czasie “uroczystości” zabrała także konsul generalna, która wspominała, jak ważnym miejscem dla Niemców jest Gdańsk:

– W najnowszej historii Gdańsk stał się miejscem, z którego na świat wyszła idea pokojowej walki o wolność, której nośnikiem był zrodzony ze strajku w stoczni gdańskiej ruch Solidarności Lecha Wałęsy. Jak miały pokazać kolejne lata, walka polskich robotników okazała się walką „o wolność naszą i waszą”, bo to w jej następstwie runął mur w Berlinie, a Niemcy uzyskały jedność w wolności. Był to początek współczesnej, „złotej epoki” w dziejach stosunków pomiędzy naszymi krajami, której kolejnym ogniwem było bezwarunkowe poparcie Niemiec dla polskiego dążenia do NATO i Unii Europejskiej.

Niemcy relatywizują historię

Szef gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej przypomina rzeczy, które do niedawna wydawały się oczywiste dla większości naszych rodaków:

– To Niemcy są odpowiedzialni za rozpętanie II wojny światowej i masowe ludobójstwo dokonywane na Polakach, Żydach i na innych narodach w czasie II wojny światowej. Próba pokazywania Stauffenberga z punktu widzenia zrealizowania przez niego zamachu na Hitlera w 1944 roku jako bohatera, to jest nic innego jak przekreślanie tej odpowiedzialności, którą Stauffenberg i którą Niemcy niosą na sobie w kontekście realizowania niemieckiej polityki eksterminacyjnej i ludobójczej w czasie II wojny światowej. Nic tego nie jest w stanie zmienić. Nawet tego rodzaju nieuczciwe próby budowania narracji o rzekomym istnieniu wśród Niemców jakiegoś rodzaju ruchu oporu przeciwko Hitlerowi. To była czysta kalkulacja. To, co zdarzyło się w Wilcvzym Szańcu, to był wyraz czystej kalkulacji, obliczonej na wyeliminowanie Hitlera, który w tamtym czasie był już postrzegany jako osoba, która II wojnę światową przegrywa. Ale to nie zmienia faktu, że te idee, które przyświecały Hitlerowi i które były bliskie Stauffenbergowi od wczesnych lat trzydziestych. To były idee, które zarówno Hitler, jak i Stauffenberg realizowali wspólnie. Więc postrzegam to, co się zdarzyło kilka dni temu w Gdańsku, jako akt bardzo niebezpieczny i szkodliwy dla budowania prawdy o drugiej wojnie światowej. To kolejny element realizowania przez Niemców we współczesnym świecie polityki historycznej opartej na relatywizowaniu historii. Mówiąc wprost, na jej zakłamywaniu i zacieraniu odpowiedzialności Niemców, w tym Stauffenberga, za masową eksterminację, za masowe ludobójstwo dokonywane na Polakach, Żydach i przedstawicielach innych narodowości w czasie II wojny światowej – tłumaczy dr Szymaniak.

Dyrektor IPN-u nie ukrywa, że szczególnie szokuje go udział we opisywanym wydarzeniu historyka, który próbował zrównywać zamach w Wilczym Szańcu z aktami powstańczymi podejmowanymi w czasie II wojny światowej na terenie Rzeczypospolitej:

– To, co mnie szczególnie uderzyło, to sformułowanie profesora Norberta Lammerta, prezesa fundacji imienia Konrada Adenaura, który był obecny na uroczystości, który mówił nawet o “powstaniu z 20 lipca”, a więc tu jest próba zrównywania pojęć związanych np. z Powstaniem Warszawskim, które zostało zaplanowane i wybuchło 1 sierpnia przeciwko Niemcom. Tutaj mamy do czynienia z sięganiem potem sam arsenał pojęć w odniesieniu do zamachu na Hitlera jaki odbył się 20 lipca 1944 roku. Wskazywane jest to pojęcie w odniesieniu do Stauffenberga jako symbol przyzwoitości i odwagi cywilnej. To już jest zupełnie kuriozalne sformułowanie. Profesor Lammert mówi również o tym, że zamachowcy nie byli krystalicznymi demokratami, byli ludźmi powiązanymi z realiami ich społecznego pochodzenia, więc mamy tutaj do czynienia z dalszym brnięciem w próbę unieważniania i usprawiedliwiania tej, można powiedzieć, głęboko antyludzkiej postawy reprezentowanej przez Stauffenberga w ramach przyświecającej mu idei nazistowskiej realizowanej przez Niemców poprzez masowe ludobójstwa, których Niemcy dopuszczali się w czasie II wojny światowej na Polakach i innych narodowościach – opisuje dr Szymaniak.

Szef gdańskiego IPN-u nie ukrywa, że jest oburzony tym, że taka uroczystość odbyła się w grodzie nad Motławą:

– To wydarzenie zostało zorganizowane w Gdańsku, czyli w miejscu, w którym Niemcy doprowadzili do wybuchu II wojny światowej. Gdańsk jest dzisiaj miejscem, w którym próbuje się usprawiedliwiać zbrodnie niemieckie, wskazując na jakiś rzekomy niemiecki opór przeciwko Hitlerowi, który miał być reprezentowany przez jego oficerów. Ci oficerowie podjęli te próbę dopiero w wówczas, kiedy zorientowali się, że Hitler wojnę przegrał. Koniunkturalnie próbowali doprowadzić do jego śmierci po to, żeby ratować siebie samych i próbować ratować III Rzeszę taką, jaką ona w tamtym czasie była, bez przekreślania tych zbrodni, których i bez odwoływania się do tych zbrodni, których dokonywali od 1939 roku. Żadnego usprawiedliwienia dla niemieckich oficerów, którzy realizowali niemiecką politykę ludobójczą nie ma i nigdy nie będzie – dodaje dyrektor lokalnego Instytutu Pamięci Narodowej.

Źródło: Stefczyk.info Autor: red.
Fot. za screeny z FB/X

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij