W Niemczech zawiązał się niecodzienny sojusz pracodawców i liderów związków zawodowych, którego celem jest wyrażenie sprzeciwu wobec unijnych sankcji na gaz z Rosji. Zdaniem Niemców należy próbować innych rozwiązań, bo rezygnacja z rosyjskich surowców wiązałaby się z pogorszeniem się sytuacji w ich rodzimej gospodarce.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że pieniądze, które z państw unijnych trafiają do Rosji, służą sponsorowaniu armii Putina. Według szacunków ukraińskich służb, codziennie UE wysyła Moskwie około 850 mln dolarów za ropę i gaz.
Wiele wskazuje na to, że ta sytuacja nieprędko się zmieni, bo niemieccy związkowcy i pracodawcy są przeciwni natychmiastowemu zakazowi importu surowców z Rosji. Jak mówią ich przedstawiciele w oświadczeniu cytowanym m. in. przez portal TVP.info, istnieją obawy, iż mogłoby to doprowadzić do pogorszenia się statusu materialnego wielu naszych zachodnich sąsiadów.
– Gwałtowne embargo na gaz doprowadziłoby do utraty produkcji, przestojów, dalszej deindustrializacji i długoterminowej utraty miejsc pracy w Niemczech – mówią cytowani przez TVP.info Rainer Dulger, przewodniczący grupy pracodawców BDA i Reiner Hoffmann, przewodniczący Konfederacji związków zawodowych DGB.
Portal TVP.info przypomina, że wśród potencjalnych sektorów, które miałby objąć szósty pakiet restrykcji, wymienia się m.in. ropę i gaz, jednak w tej sprawie unijna „27” jest ciągle bardzo mocno podzielona, a najgłośniejszym przeciwnikiem tego typu rozwiązań są właśnie Niemcy.
Cytowane wyżej fragmenty oświadczenia związkowców i pracodawców nie są jedynym głosem płynącym od naszych zachodnich sąsiadów, który wyraża wątpliwość wobec wywierania większej presji na Rosję. Już wcześniej Robert Habeck, niemiecki wicekanclerz, przyznawał w jednym z wywiadów wprost, że „natychmiastowe embargo na gaz zagroziłoby pokojowi społecznemu w Niemczech”.