Niemieccy kolejarze zaczęli kolejny protest. Może sparaliżować cały kraj Najnowsze wiadomości ze świata

Niemieccy kolejarze zaczęli kolejny protest. Może sparaliżować cały kraj

Niemieccy kolejarze zaczną dzisiaj kolejny protest. Może sparaliżować kraj i odbić się na całej Europie.

Niemcy dotyka ostatnio fala protestów. Niedawno tamtejsi rolnicy blokowali drogi, domagając się rezygnacji przez rząd z planów stopniowego likwidowania dopłat do paliwa rolniczego. Ok. miliona Niemców protestowało też przeciwko skrajnie prawicowej partii AfD po tym, gdy wyszło na jaw, że jej członkowie dyskutowali o masowych deportacjach imigrantów.

Dzisiaj za to swój protest rozpoczyna związek zawodowy GDL, który zrzesza maszynistów i innych pracowników kolei. Rozpocznie się o 14 i ma potrwać rekordowe sześć dni, aż do poniedziałku. Może sparaliżować całe Niemcy. Przez ten kraj przechodzi też sześć z dziesięciu europejskich korytarzy transportowych, więc jego efekty mogą być mocno odczuwalne poza granicami Niemiec.

GDL domaga się od niemieckich kolei Deutsche Bahn podwyżki dla pracowników, w wysokości 550 euro miesięcznie, a także premii inflacyjnej, której wysokość ma być negocjowana co 12 miesięcy. Chce także, by tydzień pracy został skrócony z 38 do 35 godzin, bez spadku pensji. DB zaoferowała podwyżkę o 4,8% od sierpnia i kolejne 5% od wiosny przyszłego roku, oraz premię inflacyjną za 32 miesiące.

Negocjacje między obiema stronami zostały zerwane w listopadzie. DB próbowała powstrzymać ten protest w sądzie, ale ten plan zawiódł. Obie strony prosiły też o mediację kanclerza Scholza, ale ten nie chciał się angażować.

DB oskarża też GDL, że związek „wziął cały kraj na zakładnika”. Twierdzą, że nie mogą sobie pozwolić na spełnienie ich żądań, bo to zwiększyłoby koszty wynagrodzeń o 50%, a skrócenie tygodnia pracy pogorszy problem z brakiem pracowników. DB już teraz ma spore kłopoty z powodu spóźnień i awarii pociągów. Protest ten wpłynie też negatywnie na niemiecką gospodarkę. Przedstawiciele tamtejszego przemysłu szacują, że będzie go kosztował 100 milionów euro dziennie, podważy też zaufanie do niemieckich firm. Te już teraz mają poważne kłopoty w związku z sytuacją na Morzu Czerwonym, która zmusiła niektóre firmy do ograniczenia produkcji.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Guardian Autor: WM
Fot. Rolf Heinrich, Köln CC BY-SA 3.0

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij