Niemcy przywrócą pobór do wojska. Będą powoływać po 5 tys. osób rocznie.
Od lat mówiono, że Bundeswehra jest w wyjątkowo złym stanie i w razie wojny miałaby niewielkie szanse na zwycięstwo. Po rosyjskiej agresji na Ukrainę Niemcom zaczęło to w końcu przeszkadzać i postanowili ją zreformować. Jednym z punktów tej reformy było zwiększenie liczby żołnierzy, z ok. 180 tys. na 203 tys.
Wczoraj minister obrony Boris Pistorius ujawnił, że rząd Niemiec chce przywrócić pobór. W ramach tego planu każdy 18-latek będzie musiał wypełnić cyfrowy kwestionariusz, w którym odpowie na pytania o swój stosunek do wojska, zainteresowania itp. Na podstawie tych odpowiedzi zostanie wybrane do 50 tys. osób, które dostaną wezwania przed komisję lekarską. Z tej liczby zostanie wybrane ok. 5 tys. osób, które odbędą służbę wojskową, która potrwa co najmniej pół roku.
Obecnie taka służba jest w Niemczech dobrowolna, odbywa ją rocznie ok. 10 tys. rekrutów. Pistorius podkreślił, że po tej reformie element dobrowolności zostanie w dużym stopniu zachowany. Zauważył, że wprawdzie wypełnienie kwestionariusza i ewentualne stawienie się przed komisją lekarską będzie obowiązkowe, ale będą wybierać do służby osoby, które chcą służyć.
Najprawdopodobniej to podejście ma na celu przekonanie reszty rządu, by poparła tę reformę. SDP, partia Pistoriusa, ma silne tendencje pacyfistyczne, a wchodzący w skład koalicji rządzącej liberałowie i zieloni wykazywali sceptycyzm w temacie poboru. Sam Olaf Scholz sugerował wcześniej, że powiększenie liczebności Bundeswehry nie jest dla niego ważne. Grupa parlamentarna SDP w oświadczeniu poparła „plan zwiększenia liczebności naszych sił zbrojnych”, ale starannie unikała słowa „pobór”.