Wygląda na to, że Niemcy mijają się z prawdą w temacie emisji metanu przy wydobyciu węgla brunatnego. Faktyczna ilość emitowanego gazu jest znacznie większa, niż oficjalnie przyznają.
Niemcy są największym producentem węgla brunatnego w Europie, odpowiadają aż za 44%. Przy jego wydobyciu do atmosfery ulatnia się metan, który, podobnie jak dwutlenek węgla, jest gazem cieplarnianym. W 2022 roku Niemcy oficjalnie zgłosiły emisję 1,39 tys. ton tego gazu z powodu wydobycia węgla brunatnego – to zaledwie 1% emisji całej UE. Organizacja pozarządowa DUH i think-tank Ember twierdzą, że oficjalne emisje są skrajnie zaniżone.
Ember zauważył, że Niemcy twierdzą, że ich węgiel brunatny jest podobny do tego wydobywanego w Polsce. Analiza próbek polskiego węgla pokazała jednak, że oficjalna ocena emisji metanu przy jego wydobyciu jest od 40 do 100 razy mniejsza niż w wypadku polskiego węgla. Taka różnica nie jest możliwa – co sugeruje, że Niemcy manipulują statystykami. Ich analiza wykazała, że faktyczne emisje mogą być 184 razy większe od oficjalnych statystyk. Ich zdaniem w 2022 roku Niemcy wyemitowały nie 1390, a aż 256 tys. ton metanu do atmosfery.
Autorzy raportu skrytykowali też sposób, w jaki Niemcy mierzą te emisje. Zauważyli, że ich pomiary są oparte o jeden czynnik, który został ustalony w latach osiemdziesiątych przez spółkę zależną koncernu energetycznego RWE. Ich zdaniem takie pomiary nie spełniają unijnych standardów, a władze nie mają pojęcia, ile naprawdę emitują metanu.
DUH zauważyła, że Niemcy obiecały zmniejszyć wydobycie metanu o 30% do 2030 roku. Ich zdaniem w tym celu konieczne będzie wprowadzenie złożonej strategii narodowej, która obejmie wszystkie sektory i wyznaczy konkretne cele, zwłaszcza dla rolnictwa.