Niemcom nie spina się budżet. Będą oszczędzać na walce z globalnym ociepleniem

Rząd Niemiec próbuje wypełnić dziurę budżetową. Z tego powodu wstrzymali dziewięć programów, które miały pomóc w walce z globalnym ociepleniem.

Kłopoty Berlina zaczęły się w zeszłym miesiącu, kiedy sąd najwyższy stwierdził, że rząd nie może wydać 60 miliardów euro, które pożyczył na walkę z pandemią, na ambitny program transformacji energetycznej i przemysłowej. Sprawiło to, że teraz muszą szukać oszczędności. Brakuje im ok. 17 miliardów euro.

Niemcy lubią przedstawiać się jako lider walki z globalnym ociepleniem. Mimo tego jako pierwsze poleciały programy, które miały w niej pomóc. W poniedziałek wieczór Federalne Biuro Spraw Gospodarczych i Kontroli Eksportu (Bafa) ujawniło, że dziewięć programów zostanie wstrzymane bezterminowo.

Wstrzymane programy dotyczyły szeregu spraw, które miały pomóc w walce z klimatem, od dopłat do zwiększenia efektywności energetycznej domów, po dopłaty do elektrycznych rowerów towarowych dla firm. Przede wszystkim te oszczędności uderzą też w plan instalacji pomp ciepła. Dotychczas rząd dopłacał do szkoleń ich instalatorów, których w Niemczech brakuje ok. 20 tysięcy. Nie wstrzymano za to dopłat do samochodów elektrycznych. Oburzyło to wielu aktywistów, którzy oskarżyli rząd o faworyzowanie przemysłu samochodowego. Minister gospodarki Robert Habeck, z partii Zielonych, ostrzegł, że przez te cięcia Niemcy nie osiągną zakładanych celów redukcji emisji.

To nie jest pierwszy raz, kiedy Berlin musiał zrezygnować z ambitnych planów klimatycznych. Jesienią musieli zliberalizować przepisy, które nakazywały wymianę bojlerów gazowych na bardziej ekologiczne. Zostały bowiem skrytykowane przez będącą częścią koalicji rządzącej partię FDP, którą poparły opozycyjne CDU i AfD. Ta ostatnia, która coraz bardziej zyskuje na popularności, od dawna krytykuje transformację energetyczną Niemiec.