Niedźwiedź zaatakował 56-letniego mieszkańca gminy Lutowiska. Zwierzę zostało sprowokowane przez eko-aktywistów.
Zdarzenie miało miejsce w niedzielę. Dwaj mieszkańcy gminy Lutowiska udali się na spacer w okolicę nieistniejącej wsi Hulskie, obok Zatwarnicy (powiat bieszczadzki). W pewnym momencie się rozdzielili.
Wkrótce potem zwierzę zaatakowało 56-latka. Komisarz Aleksandra Wołoszyn-Kociuba, rzecznik policji w Ustrzykach Dolnych, powiedziała, że mężczyzna najprawdopodobniej podszedł za blisko gawry. Zwierzę zadało mu liczne rany kąsane i szarpane. Akcja ratunkowa, którą prowadzili ratownicy GOPR i LPR, policjanci i strażacy OSP, potrwała aż trzy godziny. Mężczyzna trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami.
Nadleśnictwo Lutowiska w oświadczeniu oskarżyło o zaistniałą sytuację aktywistów Inicjatywy Dzikie Karpaty. Wyjaśnili, że atak miał miejsce w pobliżu gawry, którą znaleziono w styczniu, ale nie stwierdzono w niej obecności niedzwiedzia. Po okresie gawrowania prowadzono w jej pobliżu normalną gospodarkę leśną. W sierpniu IDK i Fundacja Siła Lasu wysłały jednak do nadleśnictwa list, w którym zażądali jej zaprzestania. Równocześnie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie wysłali wniosek o utworzenie strefy ochronnej wokół tej gawry. Nadleśnictwo, zgodnie z zaleceniem RDOŚ, zakończyło pracę w tym wydzieleniu do 31 października i powiesiło fotopułapkę do jej monitorowania.
Nadleśnictwo podkreśliło, że aktywiści wiedzieli, że trwa tworzenie strefy ochronnej wokół miejsca gawrowania i powinni zachować odpowiednie reguły postępowania – a mimo tego naruszyli spokój gawrującego zwierzęcia, co sprowokowało jego atak. Przypomniało też o „zasadach zachowania się w ostojach dzikich zwierząt, o zakazie ich płoszenia, zwłaszcza w odniesieniu do niedźwiedzi szykujących się na zimowy spoczynek”.
Aktywiści przyznali się do winy. Portal Nowiny24.pl poinformował, że Łukasz Synowiecki z IDK, który towarzyszył w niedzielę zaatakowanemu mężczyźnie, przesłał im komentarz. „Nasz ostatni patrol leśny miał na celu sprawdzenie, czy wycinka w wydzieleniu leśnym, w którym znajduje się gawra, wciąż się toczy. Niestety, nie dochowaliśmy należytego bezpieczeństwa i stąd atak niedźwiedzia” – powiedział.