Pielęgniarki potwierdziły we wtorek w gdańskim sądzie, że wnuk b. prezydenta RP Dominik W. zachowywał się agresywnie przy pobieraniu krwi. Mężczyzna jest oskarżony m.in. o niebezpieczną jazdę po pijanemu, znieważenie policjantów i o przemoc wobec ochroniarza.
Według gdańskiej prokuratury Dominik W. 25 lutego br., nie mając do tego uprawnień i będąc nietrzeźwy (w chwili zatrzymania miał w wydychanym powietrzu nie mniej niż 2,08 promila alkoholu), jechał autem jedną z ulic w Gdańsku-Oruni. Kierowany przez niego golf poruszał się od lewej do prawej krawędzi jezdni, wjeżdżał na chodniki, zmuszając pieszych do ucieczki, uderzał też w inne pojazdy. Miał też znieważyć policjantów, którzy go zatrzymali i stosować przemoc wobec ochroniarza, który próbował to zrobić.
We wtorek przed gdańskim sądem zeznania składały dwie pielęgniarki, które – niedługo po zatrzymaniu – pobierały krew od oskarżonego. Obie potwierdziły, że mężczyzna był wulgarny wobec nich i policjantów.
Jedna z pielęgniarek zeznała, że gdy chciała mu pobrać krew, mężczyzna tak bardzo szarpał się, wyrywał i kopał nogami, że policjanci musieli go obezwładnić i położyć na ziemię. Obezwładniało go pięciu lub sześciu funkcjonariuszy. Z odczytanych w sądzie zeznań siostry wynikało, że w trakcie szarpaniny Dominik W. “być może kopnął któregoś z policjantów”.
Pielęgniarka zeznała też, że młody mężczyzna, przeklinając i wyrywając się, krzyczał m.in. “Nie wiecie, kim jest mój dziadek”. “Cały czas był pobudzony i agresywny” – mówiła, dodając, że W. “zagrażał sobie i wszystkim wokół niego”.
Z zeznań drugiej z pielęgniarek, która pobierała od oskarżonego krew około pół godziny po swojej koleżance, wynikało, że wówczas Dominik W. nieco się uspokoił: siedział na krześle z rękoma skutymi kajdankami, nadal jednak krzyczał i wyzywał pilnujących go policjantów.
We wtorek przed sądem zeznawał też ochroniarz ze sklepu, przed którym zatrzymało się na chwilę auto prowadzone przez W. Wyjaśnił, że do sklepu wbiegła kobieta krzycząca, by zatrzymać kierowcę, który “jeździ pod wpływem alkoholu, a na skrzyżowaniu uderzył w jej auto”. “Wyszedłem ze sklepu, chciałem go zatrzymać, on odpalił silnik i próbował odjechać, uderzył w dwa zaparkowane samochody” – powiedział ochroniarz.
Dodał, że – po uderzeniu w auta W. wyszedł ze swojego samochodu. “Groził mi, wyzywał, szarpał się” – dodał świadek. Wyjaśnił, że następnie W. wsiadł do auta, gwałtownie nim ruszył mimo otwartych drzwi i uderzył w słup stojący przed sklepem. “Wiedziałem, że nie jest możliwe zatrzymanie kierowcy i ten odjechał z parkingu” – powiedział ochroniarz.
Sąd wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 7 lutego przyszłego roku. Tego dnia przed sądem ma złożyć zeznania ostatni świadek – lekarz, który był obecny przy pobieraniu krwi, zaplanowano też mowy końcowe.
Prokuratura oskarżyła Dominika W. o popełnienie pięciu czynów, z których najpoważniejszy to “sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym”. Oskarżono go też o znieważenie policjantów i zmuszanie ich do “odstąpienia od czynności służbowych” oraz użycie przemocy i gróźb wobec ochroniarza, który próbował go zatrzymać. Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.
W śledztwie i przed sądem W. przyznał się do prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości i do uszkodzenia jednego pojazdu. Nie przyznał się do pozostałych zarzuconych mu czynów.
Dominik W. jest synem Przemysława Wałęsy, który zmarł w styczniu 2017 r.
To nie jedyna sprawa karna wnuka Lecha Wałęsy. Przed gdańskim sądem trwa proces, w którym mężczyzna odpowiada za naruszenie nietykalności cielesnej kobiety, swojej partnerki. (PAP)
Autor: Anna Kisicka