Choć Francja od wieków uchodzi za jedną z ojczyzn musztardy, ostatnie susze sprawiły, że w kraju tym zaczyna brakować jej najważniejszego składnika – gorczycy. Korzystają na tym m.in. dostawcy z Polski, a nasze marki planują podbić tamtejszy rynek!
Jak donoszą tamtejsze media, w związku z tym załamała się produkcja tego popularnego sosu, a w sklepach już pojawiły się prawdziwe niedobory. Do tego stopnia, że niektóre z nich zaczęły wprowadzać reglamentację produktu. Informacje o coraz poważniejszej sytuacji na francuskim rynku spożywczym elektryzują tamtejszą opinię publiczną. Coraz częściej słychać głosy, że duże markety trzymają w magazynach zapasy musztardy, by windować jej cenę. Choć przedstawiciele sklepów zapewniają, że taka sytuacja nie ma miejsca, Francuzi nie chcą im wierzyć. Podobne głosy słuchać zresztą w Polsce, a propos cukru i także u nas wielu nie wierzy w zapewnienia biur prasowych wielkich firm.
Tymczasem w internecie już pojawiły się zdjęcia, na których, że we francuskich sklepach pojawiły się musztardy z Polski.
Polska musztarda ratuje Francuzów! Od pewnego czasu cierpią na braki tego ważnego dla nich produktu. 👊🏻 pic.twitter.com/pbaCqsYaw9
— x. Mateusz Markiewicz (@mateuszmwroc) July 27, 2022
Tu akurat przykład musztardy produkowanej w Parczewie, choć na francuskim rynku można spotkać także musztardy innych marek z Polski – np. firmy Roleski.
Przedstawicielka Wytwórni Octu i Musztardy w Parczewie Joanna Pańko poinformowała nas, że firma podpisała umowę z Francuzami w czerwcu, a braki w zaopatrzeniu we Francji były jednym z motorów tego działania. Był to pierwszy kontrakt WOM Parczew w tym kraju. Nie udało nam się niestety ustalić, jak zwiększyły się dostawy z innych “polskich” źródeł. Choć w przypadku firmy z Parczewa uczciwie trzeba przyznać, że właścicielem wytwórni jest podmiot ze Słowenii, ale sama musztarda jest produkowana w Polsce.
Zakład w Parczewie to jeden z wielu przykładów na to, jak za poprzednich rządów traktowano polskie firmy. Choć od 1969 roku był ważnym miejscem pracy na północnej Lubelszczyźnie, a w latach 90. przeszedł poważną modernizację, został sprzedany w 2010 roku. Jak w jednym z wywiadów przyznał jego wówczas nowy prezes Matej Hojnik – jednym z argumentów z zakupem była cena. “Zakład nie był drogi. Zapłaciliśmy za niego 500 tys. euro” – mówił w rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl.
Dziś tradycyjna polska musztarda podbija wybredny francuski rynek. To cieszy, pytanie tylko, czy nie można tego było zrobić samemu?