Przed wylotem na egzotyczne wakacje turysta nie sprawdził, czy jego torba jest pusta. Teraz grozi mu za to wieloletnie więzienie.
Ryan Watson z Oklahomy jakiś czas temu wyjechał na wakacje na wyspy Turks i Caicos. Gdy wracał do domu, ochrona na lotnisku postanowiła zrewidować jego bagaż. Znaleźli w nim foliowy woreczek, w którym były cztery pociski karabinowe. Turysta został aresztowany. Służby aresztowały też jego żonę, ale została później zwolniona.
W rozmowie z telewizją Fox News Watson powiedział, że kaliber tych pocisków pasuje do kalibru jego sztucera myśliwskiego. Nie mógł sobie przypomnieć, by je wkładał do torby, ale podejrzewa, że stało się to w listopadzie, kiedy wybrał się na polowanie do Teksasu. Pakując się na wakacje nie zauważył, że nadal się w nim znajdują. Nie zostały też znalezione przez amerykańskie służby lotniskowe TSA.
Teraz Watsonowi grożą bardzo poważne konsekwencje. Władze tych wysp przyjęły bowiem w lutym ustawę, zgodnie z którym próba nielegalnego wwiezienia broni lub amunicji jest karana co najmniej 12 latami więzienia. Watson wyznał, że gdy mu o tym powiedziano, pomyślał, że go w ten sposób tylko straszą. Będzie odpowiadał za to z wolnej stopy – mógł wyjść z aresztu, bo wynajęty przez niego kierowca zastawił własne auto.
Watson nie jest jedynym Amerykaninem, który znalazł się w takiej sytuacji. Tyler Wenrich z Wirginii poleciał na Florydę, gdzie wsiadł na pokład statku wycieczkowego, na którym odbywało się wesele jego znajomego. Podczas rejsu zszedł na wyspę Grand Turk, gdzie przyłapano go w posiadaniu dwóch pocisków do legalnie posiadanej broni. Zarówno on, jak i Watson, mają pojawić się w sądzie 7 czerwca. Watson powiedział, że nawiązał kontakt z czterema innymi Amerykanami, którzy znaleźli się w takiej sytuacji. Ambasada USA na Bahamach ostrzega turystów, żeby nie próbowali wwozić broni i amunicji na terytorium Turks i Caicos – i że nie będzie w stanie im pomóc, jeśli zostaną złapani.