Policjanci z kurortu Miami Beach aresztowali w weekend 150 studentów za nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa. Pomimo pandemii tysiące Amerykanów ruszyło na Florydę na ferie wiosenne.
W USA trwa obecnie sezon na ferie wiosenne – tygodniową przerwę od nauki, którą wielu amerykańskich uczniów i studentów spędza wyjeżdżając do kurortów w cieplejszych stanach USA, gdzie spędzają czas głównie na imprezach. Floryda zawsze była popularnym celem takich wycieczek, ale w tym roku stała się jeszcze bardziej popularna. Ma to związek z tym, że tamtejsze władze wprowadziły bardzo liberalne restrykcje pandemiczne. Od początku sezonu – dokładny termin spring break zależy od uczelni – lokalne media donoszą, że studenci zachowują się jakby pandemia nie istniała i nie przestrzegają nie tylko tych nielicznych obostrzeń które obowiązują na Florydzie, ale też zwykłego zdrowego rozsądku.
Wielu z tych, którzy w tym roku pojechało do popularnego kurortu Miami Beach, ma teraz przez to kłopoty z prawem. Tylko w ten weekend tamtejsza policja aresztowała 150 osób – 120 w piątek i 30 w sobotę. Zwykle powodem było nieprzestrzeganie wprowadzonej przez władze miasta na północ godziny policyjnej. Co najmniej 42 osoby usłyszały poważne zarzuty, związane głównie z posiadaniem narkotyków i nielegalnej broni palnej.
Nie wszystkim studentom spodobało się to, że policja przeszkadza im w zabawie. W wielu miejscach nie chcieli podporządkować się ich poleceniom i rozejść do hoteli. Doszło do kilku przepychanek, co najmniej dwóch policjantów odniosło rany. Raz musieli też użyć specjalnych pocisków z gazem pieprzowym aby rozgonić rozbawione towarzystwo.
„To bardzo trudna sytuacja. Wiele ludzi przyjeżdża tutaj i przyjeżdżają ze złymi intencjami” – skomentował burmistrz Dan Gelber. Zapowiedział, że dla łamiących restrykcje nie będzie litości. „Jeżeli przyjeżdżasz tutaj myśląc, że u nas wszystko wolno, to nie będziesz się dobrze bawił” – skomentował – „Aresztujemy cię”.