Wydana właśnie w Niemczech biografia papieża Benedykta XVI rzuca nowe światło na wiele aspektów jego pontyfikatu. Następca Jana Pawła II wyjawił jej autorowi, swojemu długoletniemu współpracownikowi Peterowi Seewaldowi, dlaczego nie przyjął imienia po poprzedniku i wyznał, że wahał się, czy zaakceptować decyzje konklawe dotyczącą jego wyboru na Stolicę Piotrową.
„Nie mogłem być Janem Pawłem III. Uważałem to za niewłaściwe, bo nie podołałbym temu wyzwaniu. Byłem inną postacią, inaczej ukształtowaną, posiadałem inny rodzaj charyzmatu” – czytamy w biografii, którą cytuje portal kath.net.
Książka, będąca bardzo wnikliwą opowieścią o życiu i papiestwie kardynała Josepha Ratzingera, przynosi też odpowiedzi na wiele innych pytań, które od lat nurtowały katolików na całym świecie.
Papież-emeryt przyznaje w niej, że na imię Benedykt zdecydował się już podczas trwania samego konklawe, choć jak zaznacza dalej, długo zastanawiał się, czy powinien przyjąć decyzję kardynałów, choć w głębi serca rozumiał, że musi się z nią zgodzić.
– W rozmowie [z kardynałem Carlo Marią Martinim – przyp. red] powiedziałem, że nie chcę być papieżem i byłbym bardzo wdzięczny, gdyby powiedział o tym swoim przyjaciołom.
W biografii, której część stanowi rozmowa Ratzingera z Seewaldem, papież Benedykt XVI surowo rozlicza współczesną cywilizację i piętnuje zjawiska, które rządzą dzisiejszym światem. Szczególną uwagę zwraca na mordowanie nienarodzonych dzieci, małżeństwa homoseksualne (które nazywa pseudo-małżeństwami), oraz “hodowanie ludzi w laboratoriach”, jak określił zabiegi in-vitro. Papież konkluduje, że te zjawiska to swoisty przejaw antychrześcijańskiego credo, którym kierują się społeczeństwa naszych czasów i prawdziwa manifestacja “duchowej siły Antychrysta”. Jedyną szansę na przeciwstawienie się złu widzi w modlitwie, która może przynieść opamiętanie.
Nie wiadomo, kiedy ta monumentalna biografia pojawi się w Polsce, ale już dziś można śmiało określić ją mianem epokowej, a stawiane w niej tezy uznać za niezwykle aktualne.