Siostra Andre z jednego z francuskich zakonów obchodzi dzisiaj 117 urodziny. Niedawno udało jej się pokonać COVID-19.
COVID-19 może być śmiertelnie niebezpieczny dla każdego, niezależnie od wieku i stanu zdrowia. Statystyki pokazują jednak, że w wypadku infekcji seniorzy mają znacznie większe szanse na to, że choroba będzie miała ciężki, a być może śmiertelny przebieg. Dom opieki medycznej Saint Catherine Laboure w Tulonie, w którym mieszka siostra Andre, przeszedł przez pierwszą falę pandemii bez jednego zakażenia wśród pensjonariuszy. 16 stycznia tego roku wybuchło tam jednak ognisko choroby. Koronawirusa zdiagnozowano aż u 81 z 88 podopiecznych a 10 z nich zmarło. Na razie nie wiadomo jak mogło do tego dojść – załoga podkreśla, że stosowali się do wszystkich zasad bezpieczeństwa.
Kiedy infekcję koronawirusem zdiagnozowano u siostry Andre wszyscy byli przekonani, że długo już nie pożyje. Urodzona w 1904 roku zakonnica jest w końcu oficjalnie najstarszym mieszkańcem Europy. Ta jednak wbrew ich obawom wyszła z choroby i dzisiaj świętuje swoje 117 urodziny. W ramach ich obchodów wzięła udział w specjalnej mszy w swojej intencji, zjadła uroczysty obiad, podczas którego podano między innymi foie gras, kapłona w grzybach i jej ukochane czerwone wino. Wieczorem odbędzie wideorozmowę z najmłodszymi członkami swojej rodziny.
W rozmowie z państwową telewizją BFM wyznała, że nie bała się choroby. „Nie, nie bałam się, bo nie bałam się śmierci”-powiedziała – „Jestem szczęśliwa, że jestem tu z wami, ale wolałabym być gdzie indziej – spotkać się z moim starszym bratem i moimi dziadkami”. Powiedziała, że COVID może poważnie dotknąć seniorów, ale nie powinni się tym zbytnio martwić bo „jest życie po tym życiu a ich prawdziwa nadzieja i port leżą w wieczności”.
Zakonnica twierdzi, że momentami nie mogła uwierzyć w to, że jest chora. Choroba miała bowiem u niej, pomimo jej wieku, wyjątkowo łagodny przebieg. Twierdzi, że nigdy nie czuła, że jest chora, co najwyżej zmęczona. Największym problemem była dla niej izolacja, to, że nie może nie może się z nikim spotkać ani pójść na mszę. Z powodu choroby spędziła w izolatce trzy miesiące, odwiedzana tylko przez jednego z pracowników, który dbał o jej potrzeby.
Innemu dziennikarzowi powiedziała, że podczas izolacji modliła się o zdrowie młodszych ofiar pandemii – co robi nadal – i czekała cierpliwie na wyzdrowienie. Rzecznik prasowy placówki David Tavella potwierdził mediom, że znosiła chorobę bohatersko i on sam martwił się bardziej od niej. Stwierdził także, że bardzo martwiła się o zdrowie innych pensjonariuszy. Kiedy jednak powiedział mediom, że jej tajemnicą była cierpliwość, zakonnica nie wytrzymała i mu przerwała. „Jeśli mam być szczera, to cierpliwość ma swoje granice” – powiedziała – „Jeśli mam być szczera, to przebywanie samotnie w pokoju nie jest fajną zabawą”.
Siostra Andre w „cywilu” nazywała się Lucile Randon. Urodziła się w niepraktykującej protestanckiej rodzinie, w której miała dwójkę starszych braci. W zeszłym roku powiedziała agencji AFP, że jednym z jej najmilszych wspomnień był dzień, kiedy zakończyła się Pierwsza Wojna Światowa i obaj jej bracia wrócili żywi z frontu. Przeżyła też pandemię grypy hiszpanki, która w samej Francji zabiła 240 tysięcy osób. Na katolicyzm nawróciła się w wieku 26 lat. Przed wojną pracowała jako guwernantka w bogatych paryskich rodzinach, w tym znanej ze swojego katolicyzmu rodzinie Peugeot – tej od samochodów. Po wojnie w wieku 41 lat postanowiła zostać zakonnicą i wstąpiła do zgromadzenia Córek Miłosierdzia St. Vincent de Paul. Następne 30 lat spędziła służąc w szpitalach, aż pod koniec lat siedemdziesiątych przeniosła się do domu dla zakonnic-seniorek u podnóża Alp. Po spędzeniu tam kolejnych 30 lat stan zdrowia – siostra Andre nie porusza się już o własnych siłach i nie widzi – sprawił, że przeniosła się do obecnej placówki. Jest najstarszą osobą w Europie i drugą na świecie, po o rok starszej Japonce Kane Tanaka. Osoby które ją znają podkreślają, że zachowała zadziwiającą sprawność umysłu.
Niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia co siostra Andre. Pandemia kosztowała ostatni życie dwóch innych francuskich seniorów. 1 lutego zmarła 110-letnia Marie-Claudine Fourrier z Saone-et-Loire a dzień później 108-letni Camille Lahou z Bretanii. Oboje przed śmiercią zdążyli przyjąć szczepionkę, ale wirus zaatakował zanim ta zaczęła działać.