Naukowcy z Nowojorskiego Instytutu Technologii zastanawiali się skąd wzięła się radykalnie różna ilość ofiar śmiertelnych epidemii w poszczególnych państwach. Doszli do wniosku, że może to mieć związek ze szczepieniami przeciwko gruźlicy.
Gonzalo Otazu, główny autor tego badania, zastanawiał się dlaczego w Japonii jest tak mało przypadków koronawirusa. Epidemia zaczęła się tam bardzo szybko, już 16 lutego, jednak liczba zdiagnozowanych przypadków i zgonów z powodu COVID-19 była tam relatywnie mała. Skojarzył to ze starymi badaniami pokazującymi, że szczepionka na gruźlicę (BCG) chroni nie tylko przed prątkami gruźlicy ale także innymi infekcjami, więc jego zespół zaczął porównywać dane w tym właśnie kierunku.
Jego zespół szybko zauważył korelację. W krajach, w których szczepienie BCG jest obowiązkowe, jak właśnie Japonia czy Korea Południowa, epidemia przebiega łagodniej niż w tych, w których zrezygnowano z tych szczepień lub nigdy nie było ich obowiązku, jak Włochy czy Hiszpania. To bardzo dobra wiadomość dla Polski – u nas masowe szczepienia BCG wprowadzono już w 1955 roku.
O ile oczywiście ta korelacja jest prawdziwa. Na razie bowiem nikt nie jest tego pewien, a cała sprawa może być zbiegiem okoliczności. Lekarze w co najmniej sześciu państwach prowadzą teraz testy kliniczne, które dopiero potwierdzą lub obalą teorię o tym, że BCG zwiększa odporność na koronawirusa, ale te muszą siłą rzeczy potrwać. Badanie jego zespołu nie zostało też jeszcze poddane recenzjom. Sam Otazu ogłosił, że pierwsze uwagi ekspertów już wpływają do jego zespołu i rozpoczęli już pracę nad drugą wersją tego badania, która się do nich odniesie.
Otazu podkreśla też, że ich odkrycie, nawet jeśli okaże się prawdziwe, nie jest receptą na pokonanie pandemii. „Żaden kraj na świecie nie dał rady kontrolować choroby <COVID-19> tylko dlatego, że jego populacja była chroniona BCG” – podkreślił dodając, że inne środki ostrożności jak testy czy kwarantanna są także niezbędne.