Narodowcy zachowali się odpowiedzialnie. Na Marsz Niepodległości ruszą samochodami

Tegoroczny Marsz Niepodległości będzie inny niż pozostałe. Jego organizatorzy ze względu na pandemię zaapelowali do uczestników o to, żeby stawili się w samochodach.

Marsz Niepodległości jest organizowany od 2010 roku i jest największą w Polsce manifestacją patriotyczną. Od 2017 roku ma status imprezy cyklicznej. W tym roku władze Warszawy nie wyraziły jednak na niego zgody powołując się na przepisy pandemiczne, które zabraniają zgromadzeń większych niż 5 osób. Organizatorzy twierdzili, że i tak przejdą, powołując się na popierane przez Ratusz protesty feministek. Władze Warszawy twierdziły, że to co innego bowiem te protesty były „spontaniczne” a Marsz nie.

Dzisiaj coraz więcej wskazuje jednak, że protesty feministek wpłynęły na wzrost ilości infekcji koronawirusem. Organizatorzy Marszu Niepodległości postanowili więc zachować się odpowiedzialnie i w niedzielę ogłosili, że tegoroczny marsz będzie zmotoryzowany. Prezes stowarzyszenia MN Robert Bąkiewicz powiedział we wtorek, że nie zakazują nikomu „spacerów”. „Natomiast podkreślamy, że chcielibyśmy, żeby szanując wolę organizatorów tego marszu, żeby to była kawalkada, żeby to było jak najbardziej zmotoryzowane, jak najbardziej bezpieczne, żebyśmy pamiętali o weteranach, o ludziach starszych, żebyśmy wykazali mądrość, której zdecydowanie brak stronie lewicowej” – powiedział.

Tegoroczny „marsz” rozpocznie się o 14 na Rondzie Dmowskiego. Stąd uczestnicy przejadą na drugą stronę Wisły, do ronda Waszyngtona. Tam zawrócą i przejadą do Dworca Centralnego. Na rondzie Czterdziestolatka zrobią kolejny nawrót i wrócą na rondo Dmowskiego.

Swoją własną kontrmanifestację zapowiedziały również feministki z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Jej nazwa to „Kwarantanna od nacjonalizmu”. “Niech się biją sami z koszami na śmieci i przystankami” – skomentowali organizatorzy Marszu.