Na polskich F-35 nie znajdą się tradycyjne biało-czerwone szachownice. Szef sztabu generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła wytłumaczył, że ma to związek z możliwościami tych maszyn.
Szachownica została oficjalnym symbolem polskich sił powietrznych już w grudniu 1918 roku. Wcześniej była osobistym godłem słynnego polskiego pilota Stefana Steca. Popularna anegdota twierdzi, że wybrano ją, bo po I Wojnie Światowej Polska zdobyła wiele niemieckich samolotów, a szachownica dobrze nadawała się do zakrywania namalowanych na nich krzyży. W 1921 roku wprowadzono do niej obwódki w kolorach odmiennych od koloru pól szachownicy. W 1993 roku odwrócono ją o 90 stopni.
Generał Kukuła poinformował, że szachownica nie znajdzie się na polskich F-35. Zastąpią ją tzw. insygnia lo-vis. Tak nazywa się insygnia, które mają ten sam kształt, ale kolory zbliżone do koloru płatowca – co w wypadku F-35 oznacza, że szachownica będzie w odcieniach szarości. Takie insygnia stają się coraz bardziej popularne na świecie. Wcześniej ich rolą była bowiem łatwa identyfikacja przynależności samolotu, ale w epoce radarów i systemów IFF ta rola nie jest już ważna, więc wiele państw decyduje się na insygnia, które nie rzucają się w oczy.
Kukuła zapewnił, że rezygnacja z tradycyjnej szachownicy to świadoma i dokładnie przemyślana decyzja, a pomysł ten „dalece wpłynie na prawdopodobieństwo wykrycia” F-35. Podkreślił, że „najważniejszy jest warfighting i bezpieczeństwo naszych pilotów”.
Gdy jeden z internautów skomentował, że WP idzie za modą, Kukuła stwierdził, że „to nie moda, a zdolność, na którą łożymy wielkie koszty”. „Proszę odłożyć sentymenty na bok i skupić się na tym, co doprowadzi nas do zwycięstwa” – napisał. Warto odnotować, że wszystkie 9 państw, które mają już F-35 w służbie, używa insygniów lo-vis. Eksperci spekulują, że ma to związek ze specjalną farbą, którą pomalowane są F-35, i która pomaga im w byciu trudno wykrywalnym przez radary.