Prezydent Iranu Hassan Rouhani zapowiedział, że jeśli zachód nadal będzie nakładał sankcję na jego państwo to czeka go „potop narkotyków, uchodźców, bomb i terrorystów”. Jego zdaniem negatywny wpływ sankcji na gospodarkę wkrótce sprawi, że Iran nie będzie mógł dłużej być buforem.
Słowa te padły podczas konferencji poświęconej zwalczaniu terroryzmu, która miała miejsce w Teheranie. W transmitowanym przez państwową telewizję przemówieniu Rouhani podkreślił, że jego rząd robi wiele dla zwalczania światowego terroryzmu. „Jesteśmy zdeterminowani żeby walczyć z terroryzmem. Poświęciliśmy setki cennych żołnierzy i wydajemy na to rocznie miliony dolarów” – powiedział – „Nie spodziewamy się, że zachód zapłaci nam za to swoją część”. Dodał również, że Iran inwestuje ogromne pieniądze w walkę z narkotykami, nawet 800 milionów dolarów rocznie.
Zdaniem Rouhaniego nałożone na jego państwo sankcje, które nieodmiennie nazywa „terroryzmem ekonomicznym”, mogą jednak sprawić, że Republiki Islamskiej nie będzie dłużej na to stać. „Sankcje szkodzą możliwościom Iranu w walce z narkotykami i terroryzmem” – powiedział – „Wyobrażacie sobie jaka nastąpiłaby katastrofa jakby ta tama pękła?”.
Słowa Rouhaniego, które powszechnie zinterpretowano jako ledwo zawoalowaną groźbę pod adresem zachodnich państw, nie są pozbawione silnych podstaw. Iran sąsiaduje bowiem z Afganistanem, największym na świecie producentem opium, oraz Pakistanem, światowym centrum handlu narkotykami. I wszystko wskazuje, że władze Iranu faktycznie robią wiele żeby te narkotyki nie trafiały dalej na zachód. Według raportu ONZ w 2012 roku na terytorium Republiki Islamskiej zatrzymano 2/3 opium i ¼ heroiny i morfiny skonfiskowanych przez policję na całym świecie. Iran leży także na trasie jednego z najważniejszych szlaków przemytniczych, ciągnącego się od Bangladeszu aż do Turcji i dalej do Europy, wykorzystywanego przez uchodźców – i ukrywających się wśród nich terrorystów. Jeżeli Iran faktycznie spełni swoje groźby i przestanie zatrzymywać uchodźców, to wtedy cały ciężar spadnie na Turcję – a z tym państwo Erdogana może sobie nie poradzić.