Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami i już za kilka tygodni sklepy w Polsce będą oblegane przez tłumy naszych rodaków chcących się jak najlepiej przygotować do tego okresu, także w wymiarze kulinarnym. Z pewnością jedną z potraw, które trafią na wigilijne stoły będzie – uwielbiany przez część Polaków i znienawidzony przez innych – karp. To właśnie w obronie… praw tej słodkowodnej ryby stanęła europosłanka, która domaga się, abyśmy wsłuchali się w “głos karpia”.
“Dzieci i ryby głosu nie mają” – mawiało kiedyś wielu dorosłych. Choć zdawać by się mogło, iż tego przysłowia nikt nigdy nie brał do siebie w sposób dosłowny, to wiele wskazuje na to, iż w domu Sylwii Spurek mogło być odrobinę inaczej niż u innych. Na to wskazują doświadczenia byłej asystentki RPO, która utrzymuje, iż za pomocą tych kilku słów dorośli “odbierali prawa dzieciom i rybom – podmiotom słabszym i zależnym”.
Zdaniem Spurek, w kwestii praw dzieci wiele się przez ostatnie dekady zmieniło, ale… nikt w równie mocnym stopniu nie zatroszczył się o ryby. Przynajmniej do momentu, w którym o ich los upomniała się europosłanka, która wyraziła opinię, iż Unia Europejska “nie może dłużej funkcjonować na starych zasadach ochrony praw zwierząt i nowy system powinien obejmować wszystkie gatunki”. Także karpie, które dotychczas – głosu nie miały.
https://www.facebook.com/drSylwiaSpurek/videos/916743635393699/?v=916743635393699
Przypomnijmy, że w Polsce w okresie powojennym karp został uznany za jedno z podstawowych dań wigilijnych, głównie ze względu na najniższą cenę i łatwość hodowli, która skłoniła ówczesne władze państwowe do jego masowej hodowli na potrzeby świąteczne. Karp, który wciąż ma liczne grono swoich kulinarnych miłośników, jest w Polsce gatunkiem objętym szczególną troską. W 2016 roku Sąd Najwyższy w Polsce wydał wyrok, w którym uznano sprzedaż żywych karpi w torebkach bez wody za znęcanie się nad zwierzętami.