Morderstwo dziennikarza Jamala Khashoggiego było najgłośniejszym mordem politycznym ostatnich lat. Władze Arabii Saudyjskiej skazały w związku z nim pięć osób na karę śmierci – ale nie uciszyło to krytyki Zachodu.
Khashoggi niejednokrotnie budził swoimi tekstami gniew saudyjskiej rodziny panującej. Z powodu krytyki księcia Muhammada, następcy saudyjskiego tronu, musiał uciekać z kraju. Przeniósł się w 2017 roku do Waszyngtonu, gdzie podjął współpracę z Washington Post.
2 października 2018 roku wszedł do saudyjskiego konsulatu w Stambule. Nigdy już z niego nie wyszedł. Został tam zamordowany przez kilkunastu agentów saudyjskich służb, a jego ciało poćwiartowano.
Przez dwa tygodnie Arabia Saudyjska wypierała się jakichkolwiek związków ze śmiercią dziennikarza. Pojawiające się dowody sprawiły, że w końcu musieli przyznać, że faktycznie został zamordowany. Stanowczo negowali jednak doniesienia, że stało się tak z polecenia księcia Muhammada. Twierdzą do dzisiaj, że było to samowolne działanie agentów.
W związku z tą sprawą władze AS aresztowały jedenaście osób. Sąd w Rijadzie skazał pięcioro z nich na karę śmierci a trzy na karę więzienia. Pozostała trójka została uniewinniona. Proces i wyrok nie powstrzymał jednak krytyki AS przez zachód. Wbrew wcześniejszym ustaleniom, m.in. ONZ, sąd uznał, że morderstwo dziennikarza nie było zaplanowane i agenci działali w afekcie. Co więcej według anonimowych źródeł skazani byli zaledwie szeregowymi agentami. Ich dowódcy – Saud al-Qahtani i były zastępca szefa saudyjskiego wywiadu Ahmed al-Asiri – zostali uniewinnieni.
Morderstwo Khashoggiego znacznie zaogniło stosunki pomiędzy AS a państwami zachodu, zwłaszcza USA. Komentatorzy są zgodni, że ten proces i wyrok niczego nie naprawią. Sąd potwierdził bowiem wersję o „spontanicznej akcji” służb, w którą nikt tak naprawdę nie wierzy. Źródła Reutersa twierdzą, że CIA nadal jest przekonana, że rozkaz wydał książę Muhammed, a amerykańscy politycy nadal będą naciskać na AS aby ta ostatecznie rozwiązała tą sprawę.