Marek Magierowski napisał artykuł dla izraelskiego dziennika “The Jerusalem Post” w związku z ostatnimi sporami na linii Polska-Izrael. Ambasador RP w Tel Awiwie nie ukrywa zasmucenia całą sprawą.
–Gdy usłyszałem o “polskim mleku”, nie byłem wściekły, nie byłem smutny, byłem zasmucony. Miałem gorzkie poczucie, że wszystkie moje wysiłki zmierzające do pojednania i lepszego zrozumienia między naszymi narodami zostały zdeptane w ciągu trzech sekund – czytamy w artykule dyplomaty
Magierowski pisał m.in. o tym, że odkąd objął stanowisko ambasadora Polski w Izraelu zawsze dążył do prawdy historycznej pomiędzy obydwoma narodami, a także przytoczył historię swoich babć. “Co by powiedziały moje babcie, gdyby usłyszały o polskiej współodpowiedzialności za ludobójstwo nazistów. Dziś, gdy niektóre osoby sugerują, że te dzielne kobiety były częściowo czy temu, co stało się podczas Holokaustu w okupowanej Polsce. Mówicie o zmarłych, a zmarłym należy się szacunek” – pisał dyplomata.
Polski ambasador zastanawiał się także dlaczego tak łatwo zaakceptowano “rozgrzeszenie Niemców”, podczas gdy wspomnienie o Polakach ratujących Żydów wywołuje oburzenie. Wspomniał przy okazji o wypowiedzi Konrada Adenauera z września 1951 roku, który mówił o tym, ze zbrodnie przeciwko ludności żydowskiej u większości Niemców wywołały odrazę i większość z nich nie uczestniczyła w Holocauście, a wręcz była gotowa pomagać. Dyplomata uważa, że gdyby zastąpić “Niemców” słowem “Polacy” to wypowiedź Adenauera byłaby bardzo podobna do wspólnie podpisanej deklaracji pomiędzy Mateuszem Morawieckim, a Benjaminem Netanjahu podpisanej w czerwcu ubiegłego roku, która nie została dobrze przyjęta przez obywateli Izraela.