Redbed Klynstra-Komarnicki udzielił wywiadu dla portalu “Wirtualna Polska”, w którym m.in. odniósł się do swojego niedawnego pytania dotyczącego pedofilów w ruchu LGBT, a także swojej przeszłości.
“Czy w PL pedofile są częścią LGBT+, czy nie? Kto czuje się kompetentny odpowiedzieć?”- zapytał niedawno na Twitterze aktor z serialu “Na dobre i na złe”, wywołując prawdziwą burzę w internecie. Na mężczyznę spadła prawdziwa fala krytyki ze strony lewicy, która szybko przypięła do niego łatkę homofoba. Aktor tłumaczy jednak, że jedynie zadał pytanie, gdyż ma poważne obawy czy pod ruch LGBT nie próbują się podpiąć pedofile. Miał nawet otrzymać odpowiedź od poważnego naukowca homoseksualisty, który zdecydowanie odciął się od pedofilii, lecz doskonale rozumiał jego obawy.
–Obawę, co się kryje pod tym plusem w LGBT+ i że możliwe jest dopisywanie kolejnych literek. Od kilku dni czytam opracowania naukowe, do których linki dostałem. Są badania, które sobie przeczą. Czytam na przykład, że wśród par homoseksualnych, które adoptują dzieci, w 30 procentach dochodzi do pedofilii i że jest jednak bardziej związane z homoseksualizmem. Dostałem dużo opracowań naukowych. Jestem w trakcie lektury. Za parę miesięcy będę ekspertem. Być może przygotuję na ten temat sztukę teatralną, jeśli znajdę teatr chętny do współpracy – odpowiedział aktor na pytanie jakie obawy zaprzątają jego głowę.
Klynstra-Komarnicki zaznacza, że “nie każdy homoseksualista jest pedofilem, ale niestety są pewne styczności”. Za przykład podał sytuację ze swojego dzieciństwa, kiedy w wieku 14 lat był molestowany przez dyrygenta-homoseksualistę. Mężczyźnie co prawda dzięki terapiom udało się wyprzeć traumę, ale wraz z narodzinami syna w aktorze narosły obawy, aby jego dziecko nie spotkało nic złego ze strony pedofilów.
–Zastanawiam się nad niebezpieczeństwami, które mogą spotkać moje dziecko. Teraz, jak czytam wstrząsające relacje ofiar pana Krzysztofa Sadowskiego, to nie ręczyłbym za siebie, gdyby to spotkało mojego syna. Bo wiem, na swoim przykładzie, że to jest naznaczenie na całe życie. Brak pewności siebie, brak pewności, co do swojej męskości, zaburzone relacje z kobietami. Po doświadczeniu molestowania łatwiej jest pozostać seksualnie po tej stronie – opowiada Redbad Klynstra.
Aktor, który grał m.in. w filmie “Smoleńsk” uważa, że dla pedofilów swoisty precedens stanowi akceptacja społeczna, jaką spotkała środowiska lesbijek, gejów, biseksualistów oraz transseksualistów. Dlatego też właśnie w ruchu LGBT+ mają upatrywać dla siebie szansę. Przykładem ma być sytuacja na niedawnej paradzie Gay Pride w Amsterdamie, do którego chciała dołączyć organizacja zrzeszająca m.in. pedofilów pod nazwą “front wyzwolenia dzieci”. “Oni walczą w Holandii o zmianę kwalifikacji pedofilii z dewiacji na orientację seksualną. Chcą, żeby w skrócie LGBT+, pod plusem była ich litera.” – mówi aktor.
–Koleżanka była na tej paradzie i mówiła o wielu osobach. Służby porządkowe zabrały im ulotki i przekazały stanowisko organizatorów. Przez jakiś czas istniała też w Holandii Partia Pedofilów – relacjonuje Redbad Klynstra, który uważa, iż w interesie ruchu LGBT powinno być zdecydowane odcięcie się od osób ze skłonnościami pedofilskimi, gdyż w oczach wielu ludzi by na tym zyskali.
W dalszej części wywiadu aktor odniósł się do reakcji jego współpracowników oraz wytwórni czy stacji, które zrezygnowały z jego usług po zadanym przez niego pytaniu na Twitterze. Mężczyzna zaznacza, że podobne problemy miał wraz z premierą filmu “Smoleńsk”, który przez liberalne i lewicowe środowiska został uznany za kontrowersyjny. Klynstra uważa, że obecnie wolność słowa jest ograniczana przez poprawność polityczną, która wyklucza ze środowiska osoby, które nie podporządkowały się pod jedną ideologię czy tok myślenia.
–Jeśli mój przyjaciel gej chce mnie teraz usunąć ze spektaklu, w którym razem gramy, to on mnie wyklucza. I kto tu jest ofiarą? Możecie się oburzać na moje wypowiedzi, ale dajcie mi zadać pytanie. Czy w Polsce trzeba trzymać język za zębami, żeby nie stracić pracy? – mówił mężczyzna.
Pod koniec wywiadu Redbad przyznał, że obecnie słowo “homofob” jest w tak powszechnym użyciu, że powoli traci na znaczeniu. On sam zaznacza że jest tolerancyjny dla osób o odmiennej orientacji i współpracuje z nimi. Dlatego też uważa, że nazywanie go homofobem nie jest poważne. Przyznał też, że w latach młodości w Holandii był osobą o lewicowych, a wręcz anarchistycznych poglądach. W Polsce został jednak odepchnięty przez lewą stronę, która reagowała agresją na zadawane przez niego pytania, podczas gdy prawica odpowiadała mu zawsze rzeczowo i konkretnie. Dlatego dziś znacznie bliżej mu do prawej strony, niż lewej.
–A nawet jeśli była to prowokacja? Jeśli dla kogoś zbitka LGBT plus pedofilia jest profanacją, to dla mnie zbitka Matka Boska plus cipka też jest profanacją. Mnie to oburza! Może teraz ktoś poczuł, co czują katolicy? – odpowiedział aktor na pytanie, czy swoim pytaniem zamierzał kogoś sprowokować.