Polskie Elektrownie prowadzą kampanię informacyjną, tłumacząc skąd biorą się tak wysokie ceny energii. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przekazało w czwartek, że koszty emisji CO2 stanowią 60 proc. kosztów produkcji energii. Te dane potwierdzają to, o czym przekonują krajowi wytwórcy energii.
Pod koniec stycznia największe polskie elektrownie prowadzą kampanie informacyjną, która ma uświadomić skąd biorą się tak wysokie ceny energii. W tym celu prezentowane są bilbordy, na których możemy przeczytać, że „opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 proc. kosztów produkcji energii”. „Polityka klimatyczna UE = droga energia, wysokie ceny” – porównują inicjatorzy kampanii.
Polskie Elektrownie przekonują, że to unijna polityka klimatyczna jest podstawową przyczyną podwyżek cen prądu. „Jeszcze w 2016 roku cena uprawnień wynosiła ok. 6 euro za tonę. Obecnie sięga niemal 90 euro za tonę co oznacza, że w ciągu 5 lat wzrosła 15-krotnie” – można przeczytać w materiałach prasowych, stanowiących część kampanii informacyjnej.
W czwartek do tej kwestii ustosunkowało się Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które potwierdziło informację przekazywane przez Polskie Elektrownie, że 60 proc. kosztów wytworzenia energii elektrycznej w Polsce to koszt uprawnień do emisji CO2. Resort zaznaczył również, że „polski rząd od wielu miesięcy postuluje do Komisji Europejskiej o kompleksową reformę systemu uprawnień emisji i ograniczenie lub nawet wyłączenie roli instytucji finansowych, które powodują spekulację na rynku uprawnień do emisji”.
Z kolei KE przekonuje, że to nie polityka unijna odpowiada za 60 proc. rachunku za prąd. Na Facebooku ukazał się post zamieszczony przez stronę „Komisja Europejska w Polsce”, gdzie czytamy, że „znaczna część tego rachunku składa się z kosztów przesyłu, podatków krajowych i innych opłat”. KE twierdzi, że „pieniądze ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 nie trafiają do Brukseli, tylko do polskiego budżetu”.