Minister chce oczyszczać Odrę trucizną? Pochwaliła się zdjęciem, a w internecie zawrzało Najnowsze wiadomości z kraju

Minister chce oczyszczać Odrę trucizną? Pochwaliła się zdjęciem, a w internecie zawrzało

Kiedy dwa lata temu w Odrze zakwitły złote algi,  a z wody wyciągnięto tony śniętych ryb, ówczesna opozycja zrobiła raban na pół Europy, domagając się dymisji rządu, zarzucając mu brak działań. Dzisiaj sytuacja się powtórzyła, a obecna władza tylko bezradnie rozkłada ręce. Gdy jednak internauci zaczęli wypominać hipokryzję nowego rządu z odsieczą ruszyła minister klimatu i Środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Minister właśnie pochwaliła się wynikami nowych “eksperymentów”, które mają oczyścić wodę. Całość opatrzyła nawet stosowną fotografią. Tyle tylko, że nawet autor jednego z nich, ceniony inżynier zajmujący się uzdatnianiem wody dr inż. Łukasz Weber, mówi, że nie ma pewności, czy da się je przeprowadzić na szeroką skalę. Czy mamy pewność, że wdrożenie takich rozwiązań nie doprowadzić do jeszcze większej katastrofy ekologicznej?

– Poziom złotej algi w trakcie eksperymentu na Kłodnicy maleje o 95-99%. Żółta woda, to woda ze “złotą algą” w liczbie 250 mln komórek w litrze wody. Czysta woda to woda pobrana po zastosowaniu perhydrolu, 5 km w dół rzeki od miejsca eksperymentu. W optymalnych warunkach po zastosowaniu perhydrolu liczebność algi spadła z 250 mln do 0,4 mln komórek w litrze wody – napisała na portalu x.com minister klimatu i środowiska, chwaląc się efektami wyników badań przeprowadzonych przez dr inż. Webera.

Tyle tylko, że Paulina Hennig-Kloska z wykształcenia nie jest chemikiem, a politologiem, a sam Weber do wyników swoich badań podchodzi z ostrożnym optymizmem:

– Eksperyment z perhydrolem, w którym bezpośrednio uczestniczę i koordynuję , ma na celu sprawdzenie możliwości poprawy jakości tej wody zanim ona do Odry dopłynie. Wyniki będą dzisiaj omawiane. Powiem tylko, że jest to bardzo trudna i intensywna praca całego sztabu ludzi, z którymi od wtorku jeździmy w górę i dół Kłodnicy, pobieramy próby, analizujemy, korygujemy po to, by jak najmniej wpłynąć na ekosystem rzeki i jednocześnie poprawić jej jakość. Czas na refleksje i podziękowania przyjdzie – teraz najważniejszy jest cel Bez tego działania – całe koryto Kłodnicy do ujścia byłoby wypełnione mieszaniną produktów rozkładających się ryb, Prymnesium parvum algi. Wg badań GIOŚ z zeszłego tygodnia – w sekcji IV – czyli tuż przed odejściem Kłodnicy jest ponad 340 mln algi na litr wody!!!! Ze swojej strony mogę zapewnić, że dochowaliśmy maksimum staranności od strony metodycznej, technicznej i badawczej. Ja jestem bardzo zadowolony z przebiegu tego działania i widzę, że te moje ponad 20 letnie doświadczenia z uzdatnianiem wody różnego typu dały dobry wsad do tego działania. (…) Czy da się je wdrożyć w Dzierżnie – perhydrol pewnie nie (skala ogromna) – napisał dr inż. Łukasz Weber na swoim profilu na Facebooku.

Z treści wpisu wynika, że sam koordynator badania podkreśla, że zostało ono przygotowane niezwykle starannie i z rozwagą. Zauważa też, że jeszcze nie czas na świętowanie sukcesu. Czemu? Pewnie między innymi dlatego, że jako chemik zdaje sobie sprawę z natury substancji, z którą pracuje.

Wspomniany perhydrol to 30% roztwór nadtlenku wodoru w wodzie. Bezbarwna, bezwonna ciecz o właściwościach żrących wobec tkanek żywych. Czyli substancja silnie toskyczna, w znacznie mniejszym stężeniu używana m.in. w wodzie utlenionej, jako środek odkażający.  Jego bezpośrednie użycie na tkance żywej spowoduje jej uśmiercenie, objawiające się m.in. występowaniem martwiczych plam. Ma on zastosowanie głównie w przemyśle chemicznym, m.in. przy produkcji materiałów wybuchowych. W chwili obecnej nie jesteśmy jeszcze w stanie stwierdzić, jakie długoterminowe skutki może przynieść jego wlanie do zbiorników wodnych. Jednak wpis minister Henning-Kloski, może sugerować, że ma ona już gotowe rozwiązanie problemu śniętych ryb. Tymczasem chemicy, wcale nie są tego tacy pewni i zwracają uwagę, na zagrożenia, które może ono przynieść

– Oczywiście można na tej podstawie stwierdzić, że test w wiadrze wyszedł pomyślnie. Efekt skali ma w chemii fundamentalne znaczenie, taki sam efekt uzyskalibyśmy po wlaniu do tego wiadra odpowiedniej dawki bicydu i tu H2O2 właśnie taką rolę pełni. Pytanie jest inne. Jakie będą krótkotrwałe i długotrwałe skutki dla fauny i flory po wylaniu biocydu do rzeki? O ile krótkoterminowe efekty są widoczne szybko, to długofalowy wpływ na homeostazę i życie w tym środowisku jest trudny do przewidzenia – napisał pod wpisem minister Tomasz Łączny, inżynier procesów chemicznych.

Nie jest to zresztą jedyny komentarz poddający w wątpliwość rozwiązanie sugerowane przez minister. Co więcej, Większość wciąż sugeruje, że zamiast likwidacji szkód rząd powinien zająć się zbadaniem ich przyczyn i ich wyeliminowaniu. Politycy opozycji, którzy w ubiegłych latach mieli usta pełne frazesów i gotowych rozwiązań po przejęciu władzy nabrali, nomen omen, wody w usta.

Może także dlatego, że część problemu, leży po drugiej stronie granicy?

 

Źródło: Autor:
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij