Miłosz S., podejrzany w sprawie pożaru w escape roomie, nadal odmawia składania wyjaśnień Najnowsze wiadomości z kraju

Miłosz S., podejrzany w sprawie pożaru w escape roomie, nadal odmawia składania wyjaśnień

28-letni Miłosz S., któremu prokuratura postawiła zarzuty w związku z pożarem w escape roomie w Koszalinie, gdzie zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, a sąd go tymczasowo aresztował, nadal odmawia składania wyjaśnień.

“Podejrzany nadal odmawia składania wyjaśnień. Nie ma deklaracji ze strony podejrzanego, jego obrońców, co do chęci na wykonanie czynności z jego udziałem” – poinformował PAP we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.

Jednocześnie dodał, że do prokuratury nie wpłynęło od podejrzanego ani od jego obrońców zażalenie na postanowienie sądu rejonowego o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci trzymiesięcznego tymczasowego aresztowania.

Natomiast rodzice zmarłych nastolatek złożyli w prokuraturze wnioski, w których stwierdzają, że będą reprezentować ich prawa. “Jednocześnie wskazują, że powołali pełnomocników procesowych do udziału w tym postępowaniu. Wnioski obejmują także prośbę o informowanie przez prokuraturę o terminach czynności, które będą realizowane w przyszłości, by rodziny i ich pełnomocnicy mogli ewentualnie zgłosić swój udział w tych czynnościach” – powiedział Gąsiorowski.

Dodał, że prokurator prowadzący postępowanie przystąpił do przesłuchań rodziców zmarłych dziewcząt.

Prokuratura dysponuje opinią biegłego z zakresu medycyny sądowej sporządzoną po badaniach sekcyjnych pięciu 15-latek, które zginęły 4 stycznia w escape roomie w Koszalinie. Opinia jednoznacznie wskazuje na to, że przyczyną śmierci pokrzywdzonych było zatrucie tlenkiem węgla.

W tej sprawie zlecona została także opinia z zakresu pożarnictwa. Śledczy czekają również na opinię ekspertów z laboratorium kryminalistycznego.

Jeszcze w szpitalu w charakterze świadka przesłuchany został 25-letni Radosław D., pracownik escape roomu, który został poparzony w pożarze. Zeznawały też właścicielka domu przy ul. Piłsudskiego 88 w Koszalinie oraz wynajmująca od niej pomieszczenia, w których działał escape room, gdzie doszło do tragedii. Na tym etapie postępowania, jak poinformował rzecznik prokuratury, nie było podstaw, by którejś z tych osób stawiać zarzuty.

Według ustaleń prokuratury to 28-letni Miłosz S. z Poznania faktycznie organizował i prowadził escape room w Koszalinie, choć działalność gospodarcza zarejestrowana była na jego babcię. Zajmował się zawodowo obsługą tego typu pokoi zagadek. Prokuratura postawiła mu zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu osób, które w nim zginęły. Podejrzany został aresztowany tymczasowo na trzy miesiące. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Do tragicznych wydarzeń doszło 4 stycznia. W escape roomie w Koszalinie zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic klasy 3d Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. Według wstępnych ustaleń prokuratury przyczyną pożaru w pomieszczeniu obok tego, w którym przebywały dziewczęta, był ulatniający się gaz z butli gazowej (butle zasilały w paliwo piecyki w budynku). Ogień miał uniemożliwić 25-letniemu pracownikowi escape roomu dotarcie do nastolatek. Mężczyzna został poparzony, nie otworzył dziewczętom drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Dziewczęta zatruły się tlenkiem węgla. 10 stycznia odbył się ich pogrzeb. Spoczęły obok siebie na cmentarzu komunalnym w Koszalinie.

Źródło: PAP Autor: Inga Domurat
Fot. PAP/Marcin Bielecki

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij