30-letnia Chinka o nazwisku Wang dała się zaprosić pewnemu mężczyźnie na obiad. Wprowadzony przez władze miasta lockdown sprawił, że ich pierwsza randka potrwała kilka dni – a jej historia stała się przebojem w chińskich mediach społecznościowych.
Wang wróciła niedawno z miasta Guangzhou w południowych Chinach do Zhengzhou, stolicy prowincji Henan. W mediach społecznościowych wyjaśniła, że jej rodzina uznała, że robi się już stara i trzeba znaleźć jej męża, więc odbyła kilka spotkań z wybranymi przez nich kandydatami.
Jeden z nich postanowił pochwalić się przed nią swoimi zdolnościami kulinarnymi i zaprosił ją do swojego mieszkania na obiad. Kiedy chciała wyjść po randce dowiedziała się, że w międzyczasie cała dzielnica została objęta radykalnym lockdownem. Chiny od dawna stosują taktykę zera tolerancji wobec COVID-19 i nawet garść nowych infekcji sprawia, że wprowadzane są – często bez wcześniejszego ostrzeżenia – radykalne restrykcje.
https://www.youtube.com/watch?v=EOovyeuqmUE&t=87s&ab_channel=LIVEUPDATE
Sprawiło to, że chcąc nie chcąc musiała spędzić w jego domu kilka najbliższych dni. Z jej bloga wynika, że była w nim jeszcze w poniedziałek. Nagranie na którym o tym opowiedziała oraz kolejne, w których pokazywała ich życie na kwarantannie i wspólne posiłki, stało się gigantycznym przebojem w chińskich mediach społecznościowych a jej historia trafiła do trendów na Weibo – chińskim odpowiedniku Twittera. Kobieta wyjaśniła w poniedziałek, że musiała je jednak ukryć bo znajomi jej potencjalnego partnera ciągle do niego wydzwaniali z tego powodu.
W rozmowie z jednym z państwowych dzienników Wang ujawniła, że mężczyzna z którym utknęła jest skrajnie małomówny, „jak drewniany manekin”, ale poza tym ma dużo zalet – np. jest pracowity i sprząta w mieszkaniu. Dodała też, że gotuje raczej kiepsko – ale docenia fakt, że w ogóle chce mu się spędzać czas w kuchni.