Najnowsze wiadomości z kraju

Mieszkańcy miast, przez które płyną ścieki z Warszawy załamani. “Boję się iść nad rzekę”

Portal TVP.info przepytał włodarzy nadwiślańskich miast, czy obawiają się skutków awarii w oczyszczalni “Czajka” i zrzucenia ścieków do Wisły. Większość tych związanych z Platformą Obywatelską albo nie odpowiedziała na pytania portalu, albo nie widzi w tym większego problemu. Mieszkańcy są odmiennego zdania.

Prezes “Wód Polskich” Przemysław Daca opublikował wczoraj na Twitterze zdjęcia, na których widzimy skutki zrzucenia ścieków do Wisły:

“Zdjęcia zanieczyszczenia Wisły na odcinku km 551-588 z monitoringu wykonanego dziś przez PGW Wody Polskie. Wyraźnie można zaobserwować na nich zastoiska.” – napisał obok fotografii.

Fotografie wywołały lawinę komentarzy wśród osób mieszkających w miastach, przez które przepływa Wisła. W większości z nich słychać obawę, że woda, którą piją na co dzień, zostanie skażona. Słychać też głosy osób, które obawiają się spacerów nad Wisłą, a informacja o ozonowaniu ścieków wcale ich nie uspokaja. – Boję się iść nad rzekę – mówi nam mieszkanka Płocka – Nie dość, że Wisłą płyną fekalia, to jeszcze chemikalia – dodaje.

Jednak zarządzający Płockiem, a także innymi miastami nadwiślańskimi, takimi jak Włocławek, Nowy Dwór Mazowiecki, Gdańsk czy Tczew zdają się nie widzieć większego problemu w ściekach z Warszawy.

– Warszawa przez wiele lat nie miała w ogóle oczyszczalni ścieków. Dlatego musieliśmy zainwestować w system uzdatniania wody. Mamy doskonałą technologię oczyszczania wody, jedną – prawdopodobnie – z najlepszych na kontynencie, a parametry wody z miejskiej stacji uzdatniania są „lepsze niż parametry wody źródlanej, którą kupuje się w sklepach” – czytamy w odpowiedzi przesłanej portalowi tvp.info przez biuro prasowe prezydenta Płocka.

Choć władze miasta zapewniają, że nie są uzależnione od Wisły, bo 40 proc wody pobierają ze studni głębinowych, to jednocześnie informują, że “monitorują intensywniej stan wody, którą uzdatniliśmy” i apelują do płocczan, “by nie korzystali z Wisły (nie kąpali się, nie łowili ryb, nie poili zwierząt)”.

Niemal to samo mówią rządzący Włocławkiem, Toruniem i Tczewem.

Podobne głosy słychać też z Nowego Dworu Mazowieckiego, choć władze zapewniają, że nie bagatelizują sytuacji: „Z uwagi na fakt, iż średni przepływ wody w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego wynosi 561 000 l/s, a ilość zrzucanych ścieków to 5000 l/s i stanowi to 0,89 proc. całkowitego przepływu wody w Wiśle, miasto w chwili obecnej nie ma problemów i trudności mających związek z tym zdarzeniem” – czytamy w odpowiedzi przesłanej do TVP.info.

Z kolei w Gdańsku, w którym rządzi pozostająca w przyjacielskich relacjach z Rafałem Trzaskowskim, Aleksandra Dulkiewicz, problem jest marginalizowany, a działania Trzaskowskiego chwalone. “Władze Warszawy szybko zadziałały, ścieki są stale ozonowane. W zeszłym roku, kiedy doszło do podobnej sytuacji, wspólnie z ekspertami analizowane było ryzyko potencjalnego wpływu awarii na wody Zatoki Gdańskiej. Zgodnie z przewidywaniami, ze względu na odległość, którą pokonuje woda zanim dopłynie do Gdańska, wpływ awarii należy uznać za znikomy” – czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez TVP.info.

Dodać należy, że władze Grudziądza (w którym rządzi szwagier Magdaleny Adamowicz) i Bydgoszczy (tu z kolei prezydentem jest wieloletni działacz PO i współzałożyciel komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego Rafał Bruski) w ogóle nie odpowiedzieli na pytania portalu.

 

Źródło: stefczyk.info/Twitter/ na pods. TVP.info Autor: pf
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij