Mieszkańcy Florydy nie chcą ograniczeń w dostępie do broni Najnowsze wiadomości ze świata

Mieszkańcy Florydy nie chcą ograniczeń w dostępie do broni

Walcząca z legalną bronią palną organizacja chciała zdelegalizować karabiny samopowtarzalne na Florydzie. Ponieśli sromotną porażkę.

W październiku 2018 roku organizacja „Ban Assault Weapons Now”, w skład której wchodził m.in. lewicowy kongresman Ted Deutsch oraz uczniowie szkoły średniej w Parkland, w której doszło do głośnej strzelaniny, rozpoczęła starania mające na celu zdelegalizowanie w tym stanie tzw. broni szturmowej. Termin „assault weapon” nie jest używany w żadnej oficjalnej klasyfikacji, ale w potocznym znaczeniu oznacza karabin strzelający amunicją pośrednią, który może prowadzić ogień także w trybie ciągłym, np. wojskowe M-16 czy AKM. Taka broń jest jednak od dawna niedostępna dla amerykańskich cywili, a aktywiści używają tego terminu do określania każdej broni, która nawiązuje wyglądem do karabinów używanych przez wojsko, jak np. niezwykle popularne w USA karabiny samopowtarzalne AR-15.

Członkowie organizacji chcieli, aby przy okazji wyborów w 2020 roku zorganizowano referendum, w którym mieszkańcy Florydy mogliby zadecydować o wprowadzeniu odpowiednich poprawek do stanowej konstytucji. Jeśli ich poprawki by przeszły, to mieszkańcy Florydy nie tylko nie mogliby legalnie posiadać jakichkolwiek karabinów samopowtarzalnych, ale także strzelb śrutowych z magazynkami mieszczącymi więcej niż 10 pocisków. Przedstawiciele organizacji byli pewni, że ich propozycja zostanie przyjęta z otwartymi rękami gdyż zorganizowany przez uniwersytet Florida Atlantic sondaż wykazał, że takie rozwiązanie popiera 70% mieszkańców stanu.

Telewizja Fox35 ujawniła również, że BAWN współpracowała z nienazwaną organizacją z Kalifornii. Jej nazwa nie została nigdy ujawniona, ale nieoficjalnie wiadomo, że chodziło o którąś z organizacji prowadzonych przez kandydata na prezydenta USA, miliardera Michaela Bloomberga, który od lat próbuje odebrać Amerykanom prawo do posiadania broni.

Eksperci od broni od początku twierdzili, że ich inicjatywa jest bezsensowna. „Broń szturmowa”, jak wskazywali, jest tak rzadko wykorzystywana w celach przestępczych, że amerykańska policja nie prowadzi nawet dla niej osobnych statystyk – większość przestępców wybiera łatwiejszą do ukrycia i tańszą broń krótką, jak pistolety czy rewolwery. Podkreślali również, że w USA obowiązywał już federalny zakaz „broni szturmowej” wprowadzony w 1994 roku przez Billa Clintona. W czasie obowiązywania tego zakazu przestępczość z bronią palną niemal nie zmalała i po dziesięciu latach zdecydowano, że nie ma sensu go przedłużać.

Mieszkańcy Florydy najwidoczniej zgodzili się z tymi opiniami. Do organizacji swojego referendum BAWM potrzebowała 766 200 podpisów na listach poparcia, co nie jest wygórowaną liczbą jeśli weźmie się pod uwagę, że stan ten liczy ponad 21 milionów mieszkańców. Jak donosi South Florida Sun-Sentinel, nie udało im się ich zebrać. Pomimo zainwestowania ogromnych środków finansowych i nagłośnieniu sprawy przez lewicujące media w ciągu dwóch lat aktywistom udało się uzyskać podpisy od zaledwie 145 tysięcy mieszkańców Słonecznego Stanu.

„Nawet machina Bloomberga, finansowana przez dziesiątki milionów dolarów, nie dała rady zorganizować tego referendum” – skomentował Alan Gottlieb, szef pro-obronnościowej organizacji Second Ammendment Foundation – „Wrócą aby spróbować znowu w 2022 roku, ale będziemy na nich gotowi”.

Źródło: Breitbart Autor: WM
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij