Na obrzeżach bułgarskiej stolicy odkryto nietypowego mieszkańca. Krokodyl żył w niewielkim, prowizorycznym zbiorniku wodnym, w sąsiedztwie bloku mieszkalnego i drogi. Właściciel gada, który przekonywał służby, że jest cyrkowcem i ma wszystkie pozwolenia, stracił swoje zwierzę.
Botunetc to dzielnica położona na obrzeżach Sofii. To właśnie tam w niewielkim zbiorniku wodnym obok bloku mieszkalnego zauważono krokodyla. Na miejsce wezwano służby, które miały zabrać zwierzę, ale jego właściciel nie zamierzał, go oddać, więc na miejsce wezwano policję.
W rozmowie z lokalnymi mediami mężczyzna przekonywał, że jest cyrkowcem, a krokodyl jest częścią jego kolekcji gadów i ma wszelkie wymagane dokumenty. Zapewniał, że zbiornik, w którym żyło zwierzę został utworzony na prywatnym terenie.
Okazało się jednak, że był to teren należący do miasta. Co więcej, w tym miejscu nielegalnie wycięto osiem drzew, a w ich miejsce postawiono kontenery. Mężczyzna nie kłamał, zapewniając, że ma wszystkie wymagana pozwolenia. Służby skontrolowały dokumenty i ustaliły, że legalnie posiada on okaz uznawany w Bułgarii za „udomowiony”.
Mimo spełnienia niezbędnych formalności gad został odebrany właścicielowi i trafi do zoo w Sofii, gdzie będzie żył w dużej i przestronnej zagrodzie dostosowanej do jego potrzeb. Eksperci stwierdzili bowiem, że obecne warunki, w jakich żył krokodyl nie były dla niego wystarczająco dobre. Zbiornik uznano za zbyt mały i pozbawiony warunków termoregulacji. O odebraniu zwierzęcia zadecydowały też względy bezpieczeństwa, ponieważ zbiornik nie był ogrodzony, a krokodyl mógł wyjść na pobliską drogę.