Michał Listkiewicz przyznał, że był molestowany w dzieciństwie Wiadomości sportowe z kraju i świata

Michał Listkiewicz przyznał, że był molestowany w dzieciństwie

Były szef PZPN Michał Listkiewicz przyznał, że był molestowany w dzieciństwie. Sprawcami mieli być przyjaciele rodziny – ksiądz i aktor.

Listkiewicz zdobył się na to wyznanie przy okazji dyskusji o filmie braci Sekielskich. Dziennikarka OkoPress Bianka Mikołajewska zarzuciła Sylwestrowi Latkowskiemu, że jego film o pedofilii wśród celebrytów, który wkrótce będzie miał premierę w Telewizji Polskiej, zostanie „wykorzystany przez obrońców pedofilii w Kościele jako argument „a u was biją Murzynów”. W odpowiedzi Przemysław Bator, były dziennikarz sportowy Przeglądu Sportowego i Faktu, zapytał ją o to czy są lepsi i gorsi pedofile. „Myślałem, że to takie samo zło niezależnie czy chodzi o księdza, artystę i murarza” – skomentował.

Ta wymiana zdań skłoniła najwyraźniej Listkiewicza do szczerego wyznania. „A pedofilia wśród celebrytów jest mniej odrażająca?” – napisał – „Jako dziecko byłem molestowany przez księdza i znanego aktora, oba wspomnienia są równie traumatyczne mimo że do najgorszego nie doszło”.

https://twitter.com/MichaListkiewi1/status/1262842029169664002?s=20

 

Nieco później w rozmowie z Przeglądem Sportowym zdradził nieco więcej szczegółów. Wyznał, że jego ojciec był związany z teatrem i filmem, a rodzice prowadzili otwarty dom. W ten sposób dotarło do niego obu pedofilów, którzy byli przyjaciółmi jego rodziców. „Najgorzej, gdy sprawcami są tzw. przyjaciele domu, a tak było w moim przypadku. Ci ludzie, mając zaufanie rodziców, czują, że mogą się posunąć za daleko” – skomentował zauważając, że teraz jest już bezpieczniej niż kiedy był siedmiolatkiem gdyż rodzice są bardziej wyczuleni na pewne zachowania.

Listkiewicz odmówił podania szczegółów tego, co zaszło. Stwierdził jedynie, że przed najgorszym uratowało go tylko to, że nie zostawał z tymi ludźmi sam na sam i zawsze udawało mu się uciec. Stwierdził również, że nigdy nie ujawni ich nazwisk gdyż obaj najprawdopodobniej już nie żyją, a celem jego wyznania nie było ich potępienie. Przyznał, że miało to na niego silny wpływ, który ciągnął się za nim całe życie i zaowocowało depresją i niskim poczuciem własnej wartości.

Listkiewicz podkreślił, że nie chce aby jego wyznanie było traktowane jako atak na kościół. „10-15 lat po tym zdarzeniu inny ksiądz, prof. Andrzej Zuberbuer, odegrał w moim życiu bardzo ważną rolę, pod jego wpływem zacząłem czytać literaturę historyczną i teologiczną, dzięki niemu mocno się rozwinąłem” – wspomina – „Zatem jeden ksiądz wiąże się z traumą, drugi z bardzo pozytywnymi wspomnieniami. Nie ma reguły. Jestem przeciwko wrzucaniu wszystkich do jednego worka.”

Źródło: Stefczyk.info na podst. Przegląd Sportowy Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij