Daniel Saldana spędził 33 lata w więzieniu po tym, gdy sąd uznał, że strzelał do nastolatków. Teraz okazało się, że był niewinny.
Saldana został aresztowany w 1990 roku w Kalifornii, gdy miał 22 lata. Został oskarżony o to, że strzelał z broni palnej do samochodu, w którym przebywała szóstka nastolatków wracających z meczu w ich szkole średniej. Został uznany za winnego sześciu zarzutów próby morderstwa i jednego zarzutu strzelania do samochodu z pasażerami. Sąd skazał go na dożywocie z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie. Oprócz niego skazano w tej sprawie dwóch innych mężczyzn. Mieli pomylić nastolatków z członkami konkurencyjnego gangu.
W 2017 roku jeden z aresztowanych mężczyzn podczas przesłuchania w sprawie warunkowego zwolnienia powiedział komisji, że Saldana nie miał nic wspólnego z tą strzelaniną i nie był nawet obecny gdy do niej doszło. Na posiedzeniu był obecny były zastępca prokuratora okręgowego, ale, mimo tego, że nakazują te przepisy, nie powiedział o tym wyznaniu Salanie i jego prawnikom.
Dopiero w lutym tego roku dowiedział się o tym prokurator okręgowy George Gascon. Postanowił przeprowadzić ponowne śledztwo. Jego szczegóły nie zostały na razie ujawnione, ale śledczy ustalili, że Salana jest niewinny i został nieprawidłowo skazany. Mężczyzna został już zwolniony z więzienia. Na razie nie wiadomo, czy będzie domagał się odszkodowania, ale jest to wielce prawdopodobne.
Na konferencji prasowej Salana przyznał, że pobyt w więzieniu był dla niego szczególnie trudny, bo wiedział, że jest niewinny, a nikt nie chciał mu w to uwierzyć. Gascon przeprosił go ale przyznał, że te przeprosiny nie zwrócą mu straconych dekad. Zauważył też, że w takich wypadkach tragedią jest nie tylko to, że ukarano niewinną osobę, ale także to, że winny uniknął sprawiedliwości.