Meksyk wysłał swoje siły zbrojne i uzbrojoną policję na granicę aby zatrzymali nielegalnych imigrantów zmierzających do USA. Zdaniem komentatorów władze zareagowały tak gdyż wystraszyły się Donalda Trumpa.
Amerykańskie służby graniczne zatrzymały w maju aż 132 tysiące nielegalnych imigrantów, którzy przekroczyli granicę z Meksykiem. To o jedną trzecią więcej niż w kwietniu i najwięcej od 2006 roku. Donald Trump często obwiniał Meksyk, że ten nic nie robi aby powstrzymać nielegalnych imigrantów z Ameryki Środkowej którzy zmierzają przez jego terytorium do USA i zagroził, że może się to skończyć nałożeniem na niego ceł.
Groźba najwyraźniej poskutkowała. Kiedy kolejna karawana migrantów, licząca kilkaset osób, weszła na terytorium Meksyku, w przygranicznym mieście Metapa czekało na nią wojsko, policja i urzędnicy migracyjni. Karawana została powstrzymana, wielu jej uczestników zostało odesłanych prosto do urzędu migracyjnego, który zajmie się ich dalszym losem., Agencja Reutersa twierdzi, powołując się na jednego z urzędników migracyjnych, że zatrzymano 350-400 imigrantów, którzy nie posiadali meksykańskiej wizy transferowej.
W środę władze aresztowały również w Mexico City Irineo Mujicę, dyrektora organizacji Pueblo Sin Fronteras, która organizuje i pomaga karawanom imigrantów dostać się do USA, oraz Cristobala Sancheza, aktywistę walczącego o ich prawa. Na razie nie wiadomo jakie postawiono im zarzuty.
Teoria, że rząd Meksyku zaostrzył politykę pod wpływem groźby nałożenia ceł jest o tyle prawdopodobna, że tego samego dnia, kiedy miała miejsce akcja w Metapa, meksykańscy urzędnicy przebywali w Waszyngtonie, gdzie próbowali przekonać administrację USA do rezygnacji z tego pomysłu.