Nie żyje legendarny koszykarz Kobe Bryant, pięciokrotny mistrz ligi NBA z Los Angeles Lakers (2000-2002, 2009-2010) i dwukrotny mistrz olimpijski (2008 i 2012). Zginął w katastrofie helikoptera w kalifornijskim Calabasas, wraz z ośmioma innymi osobami. Miał 41 lat. Amerykańskie media ujawniły jedną z ostatnich rozmów legendarnego koszykarza.
Jedną z ostatnich osób, z którą kontaktował się Kobe Bryant, był… syn Shaquille’a O’Neala – Shareef. O 8:19 czasu lokalnego, zatem na ok. 100 minut przed katastrofą, Kobe Bryant napisał do syna O’Neala na Instagramie.
“Wszystko dobrze?” – zapytał. Odpowiedź nie nadeszła od razu, bo młody O’Neal miał trening. Gdy odpisał o 10:58, Kobe Bryant już nie żył. “Właśnie trenowałem, próbując wymyślić mój następny ruch. A jak u Ciebie?” – te słowa dotarły na telefon Bryanta już po katastrofie.
Wśród jej ofiar, jak podają amerykańskie media, są m.in. jego 13-letnia córka Kobego Gianna, jej koleżanka z drużyny i jedno z jej rodziców. Wszyscy podróżowali na turniej koszykarski. Wypadek miał miejsce 65 km na północny-zachód od Los Angeles.
Na oficjalnej konferencji prasowej władz miasta nie potwierdzono tożsamości ofiar. “Nie będziemy na ten temat spekulować, czekamy na raport koronera” – powiedział szeryf Los Angeles Alex Villanueva. Poinformowano jedynie, że zginęło dziewięć, a nie jak wcześniej przypuszczano pięć osób.
Pierwszy informację o śmierci gwiazdy NBA podał amerykański portal TMZ. Kobe Bryant występował w Lakers przez 20 sezonów (1996-2016) i jest obecnie czwartym na liście najskuteczniejszych w historii zawodników NBA (33 643 pkt). Wyprzedził go w sobotę, o 12 pkt, LeBron James (Lakers) zdobywając 29 punktów w przegranym meczu (91:108) z Philadelphia 76ers. Tuż przed meczem James złotym markerem napisał na swoich butach: “Mamba 4 Life” i “8/24 KB”, okazując w ten sposób szacunek Bryantowi.
“To kolejny facet, na którego patrzyłem, gdy byłem w szkole podstawowej i liceum. Było dla mnie motywacją, gdy patrzyłem na niego, 17-latka, w NBA. Pomógł mi, zanim jeszcze o mnie wiedział. To, że na obecnym etapie kariery mogą nosić taką jak on, złoto-purpurową koszulkę, uczy mnie pokory i jest niesamowite. Kobe to legenda bez dwóch zdań” – mówił James po tym, jak wyprzedził Bryanta na liście najlepszych strzelców wszech czasów NBA.