W czerwcu przed sądem w Nowym Jorku stanie kobieta, która więziła swojego dwuletniego syna w klatce. Kobieta samodzielnie stworzyła miejsce dla dziecka, które było zaniedbane i miało połamane żebra. Kobieta twierdziła, że chłopiec spadł ze schodów.
„New York Post” opisuje sprawę 24-letniej kobiety z Buffalo. Naesha Lumpkin więziła swojego syna w własnoręcznie zrobionej klatce. W lutym miejscowa policja otrzymała informację, że dwuletni chłopiec mógł być dręczony przez swoją matkę. Funkcjonariusze postanowili udać się do mieszkania 24-latki, gdzie odkryli brudną i małą klatkę. Okazało się, że dziecko było w niej zamykane przez swoją matkę.
– To dziecko znajdowało się w prowizorycznej klatce – kojcu przykrytym kawałkiem łóżeczka przywiązanym z trzech stron do góry, uniemożliwiającym dziecku wstanie i wyście z kojca – informuje policja. Dodano, że chłopiec, podobnie jak klatka, był pokryty ludzkimi odchodami.
Policjanci zastali na miejscu chłopca, który był zaniedbany, a na twarzy i innych częściach ciała miał siniaki. Dwulatek miał również połamane żebra. Jego matka tłumaczyła policjantom, że spadł on ze schodów, jednak nie zabrała go do szpitala.
Amerykańscy dziennikarze podaje, że 24-latce postawiono zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo. Chłopiec trafił do szpitala, natomiast w czerwcu przed sądem rozpocznie się proces w sprawie matki dwulatka.