Eksperci są zgodni co do tego, że panika przed epidemią koronawirusa Covid-19 jest znacznie większa niż faktyczne zagrożenie. Nie brak jednak takich, którzy postanowili na niej zarobić – i stosują w tym celu dezinformację i zwykłe oszustwo.
Do Polski dociera powoli panika przed epidemią koronawirusa. W wielu drogeriach wykupiono już całe zapasy mydła antybakteryjnego, a w niektórych aptekach zaczyna brakować leków, kupowanych przez pacjentów na zapas. Na ulicach polskich miast pojawiają się również osoby noszące charakterystyczne, znane z relacji z Azjii, białe maseczki.
To właśnie na tych maseczkach wiele osób postanowiło zarobić. Na Allegro i innych podobnych portalach zaroiło się od ogłoszeń sprzedaży „maseczek chroniących przed koronawirusem”. Jak informuje portal Spiders Web cieszą się one coraz większym zainteresowaniem. W grudniu, kiedy jeszcze nikt nie mówił o jakiejkolwiek epidemii, sprzedano ich bowiem 623 sztuki. W styczniu liczba klientów wzrosła do 8279 złotych, a w lutym – aż do 32361. Podobnie wzrosła wartość sprzedaży – od niespełna 9 tysięcy zł w grudniu do 7,5 miliona w lutym.
Wzrosły także ceny takich maseczek. Wprawdzie krążące po internecie screeny z ofertami po kilkaset złotych to często manipulacje – często takie ceny obejmują pakiet np. 100 sztuk wystawionych jako jeden przedmiot lub są ustawiane przez sprzedawców aby odstraszyć kupujących w okresie, kiedy brakuje ich w magazynie, bez konieczności likwidowania aukcji. Zdarzają się pojedyncze przypadki klientów, którzy faktycznie tyle zapłacili, ale i tutaj są wątpliwości czy nie były to fikcyjne transakcje mające oszukać algorytmy. Średnie ceny jednak faktycznie znacznie wzrosły – od 7,29 PLN w grudniu do 41,35 PLN w lutym.
Problem w tym, że większość tych aukcji to oszustwo a oferowane produkty, wbrew słowom sprzedawców, nie chronią przed koronawirusem. Na większości aukcji wystawiono bowiem zwykłe maseczki chirurgiczne, których zadaniem jest nie ochrona przed wirusami. Chirurdzy i pielęgniarki noszą je podczas operacji, aby bakterie w ich ślinie czy oddechu nie zainfekowały wnętrzności pacjenta. Równie popularne są tzw. maseczki budowlane, które chronią płuca przed np. opiłkami stali przy szlifowaniu czy drobnymi trocinami przy obróbce drewna – a nie przed wirusem.
Eksperci podkreślają, że tego typu maski nie służą do ochrony przed wirusami. Ich celem jest natomiast ograniczanie jego rozprzestrzeniania kiedy osoba zarażona kaszle lub wydala ślinę podczas rozmowy. To właśnie z tego względu ich noszenie jest obowiązkowe w wielu rejonach dotkniętych epidemią – chociaż ich skuteczność i tak jest mocno dyskusyjna. „Maseczki służą przede wszystkim do ochrony osób zakażonych, aby nie stanowili zagrożenia dla otoczenia” – powiedział agencji PAP płk prof. Krzysztof Korzeniewski, kierownik Zakładu Epidemiologii i Medycyny Tropikalnej Wojskowego Instytutu Medycznego – „Noszone przez osoby niezakażone bardziej działają na dobre samopoczucie noszących, niż mają znaczenie epidemiologiczne. Maseczki powszechnie stosowane, np. w służbie zdrowia, mają tak duże pory, że ich skuteczność pod względem blokowania drobnoustrojów wydostających się z wydychanym powietrzem jest znikoma”.
W podobnym tonie wypowiedział się również minister zdrowia Łukasz Szumowski. „Maseczki nie pomagają, nie zabezpieczają przed wirusem” – podkreślił w programie Roberta Mazurka – „Nie zabezpieczają przed zachorowaniem”. Eksperci WHO zwracają uwagę, że noszenie takich masek może de facto zwiększyć ryzyko zarażenia jeśli są stosowane w nieprawidłowy sposób – na przykład bez dezynfekcji rąk przed założeniem.
Jeżeli maseczki nie pomagają to jak najlepiej chronić się przed zarażeniem koronawirusem? Ministerstwo Zdrowia poleca kilka prostych metod, które znacznie zmniejszają ryzyko. Przede wszystkim należy często myć ręce. Najlepiej przy pomocy specjalnego płynu lub żelu antybakteryjnego na bazie alkoholu, ale jeżeli nie ma się do niego dostępu – a ostatnio takie żele błyskawicznie znikają z półek – to zwykłe mydło i ciepła woda też się sprawdzą. Zabezpiecza to przed transferem wirusa, który może znaleźć się na rękach do organizmu. Z tego powodu należy również powstrzymać się przed dotykaniem oczu, nosa i ust.
MZ podkreśla, że należy zachować odpowiednie zasady podczas kaszlu i kichania aby przypadkiem nie zarazić innych. Najlepiej jest zasłaniać usta i nos jednorazową chusteczką, którą następnie należy niezwłocznie wyrzucić do zamkniętego kosza i jak najszybciej umyć ręce. Warto również pamiętać o zachowaniu bezpiecznej odległości – 1 metr wystarczy – od osób, które kaszlą, kichają lub mają gorączkę.
Przede wszystkim nie warto jednak panikować. Relacje medialne budują wrażenie, że koronawirus jest śmiertelnie niebezpieczny, jednak tak nie jest. 80% infekcji ma łagodny lub wręcz bezobjawowy przebieg, a śmiercią kończy się 2-3% przypadków. Wielu ekspertów podejrzewa zresztą, że ta liczba jest znacznie przeszacowana gdyż wielu zarażonych koronawirusem nawet o tym nie wie i nie zgłasza się do lekarzy, przez co nie są ujmowani w statystykach. Zgony najczęściej występują u osób w podeszłym wieku, mających codzienny kontakt z wirusem – np. lekarzy w miejscach dotkniętych epidemią – i tych, których układ odpornościowy uszkodziły wcześniejsze choroby. Jeśli nie jest się w grupie szczególnego ryzyka, to śmierć z powodu koronawirusa jest bardzo mało prawdopodobna – a stosowanie się do zaleceń Ministerstwa pozwala ograniczyć je niemal do zera.