Marsz zorganizowany z okazji światowego dnia bezpiecznej aborcji rozpoczął się ok. godziny 17:00, by po półtorej godziny zostać rozwiązany. Jego uczestników poinformowała stołeczna policja. Początkowo w mediach poszła informacja, iż pochód rozwiązano na żądanie funkcjonariuszy z powodu naruszenia warunków jego organizacji m.in. poprzez odpalenie różowych rac. Warszawska policja demontuje jednak te doniesienia, informując na Twitterze, iż odpowiedzialnymi za rozwiązanie marszu są… jego organizatorki.
Wbrew informacjom, które pojawiły się https://t.co/B0tjK4Fd5v. w @Interia_Fakty @rzeczpospolita policja nie rozwiązała żadnego marszu. Rozwiązanie zgromadzenia ogłosiła jego organizatorka.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) September 30, 2018
Na samym marszu nie pojawiło się zbyt wiele osób. Jednak pomimo małej ilości zainteresowanych, jak i krótkiego czasu, podczas niego zaprezentowano wiele kontrowersyjnych haseł. Wśród innymi m.in. „cześć i chwała aborterom” czy „zrozum biskupie, mamy Cię w d…”. Jednak większość osób uczestniczących w kontrmarszu ochrony życia zwróciła szczególną uwagę na jeden baner, który przyrównywał martwe płody do… dżemu.
Zamordowane dzieci są jak dżem. Nie kupuj go w sklepie, ale zrób sobie go sam. Hasła o takiej treści wznosiły uczestniczki marszu “bezpiecznej aborcji”.
Trudno sobie wyobrazić, by ktoś mógł upaść jeszcze niżej. @DariuszMatecki @cezarykrysztopa @GodekKaja @pikus_pol pic.twitter.com/RrlKcjvH3m— Artur Stelmasiak (@ArturStelmasiak) October 1, 2018
–Dżemu truskawkowego nie kupować. Samemu robić – brzmi treść transparentu wywieszonego przez feministki. Jest to odpowiedź na banery przeciwników aborcji, ukazujące skutki przerywania ciąży.
JD/ Polsat News/ za Twitter