Frampol nie miał znaczenia wojskowego, atak na miasto był zbrodnią – mówili w czwartek marszałek Sejmu Elżbieta Witek i wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak. Wraz z wicepremierem i ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem uczestniczyli oni w obchodach rocznicy wybuchu II wojny światowej we Frampolu (Lubelskie).
“Podtrzymujemy tradycję czczenia pamięci o ofiarach, żeby nigdy więcej te okropności wojenne się nie powtórzyły. Ale trudno nie myśleć o tym, że to jest możliwe nawet w XXI wieku, kiedy patrzymy za naszą wschodnią granicę” – mówiła Witek.
Sasin również podkreślił, że to “bezbronne, pozbawione jakiegokolwiek wojskowego znaczenia miasto stało się obiektem barbarzyńskiego ataku ze strony niemieckiego lotnictwa”, które testowało nowy model bomb zapalających.
Mówiąc o zaprezentowanym w Warszawie raporcie PiS o wojennych stratach Polski stwierdził, że Polska nigdy nie otrzymała zadośćuczynienia, była “wykorzystywana przez kolejnego okupanta, przez reżim sowiecki”. Mimo to – “podnosiliśmy z ruin Frampol i wiele miejscowości dotkniętych wojną” – powiedział Sasin. Wyraził zdziwienie, że wielu polityków i dziennikarzy poddaje w wątpliwość sens ubiegania się o reparacje wojenne.
Wicepremier Błaszczak uznał Frampol za “przykład miasta zbombardowanego tylko dlatego, że było miastem polskim; przykład zbrodni wojennej dokonanej przez Niemców” i również nawiązał do prezentacji raportu o wojennych stratach Polski.
“Dziś jesteśmy świadkami zbrodni, których dopuszcza się wojsko rosyjskie na Ukrainie. Naszą odpowiedzią jest wzmacnianie Wojska Polskiego” – podkreślił Błaszczak, nawiązując z kolei do formowania 18. Dywizji Zmechanizowanej, której zadaniem jest obrona województwa lubelskiego i namawiając, by wstępować do armii. “Nie oddamy ani skrawka polskiej ziemi” – powiedział dodając, że wzmacniamy polskie Siły Zbrojne, żeby odstraszyć agresora.
Uroczystości zakończył apel pamięci, salwa honorowa i złożenie przez delegacje kwiatów pod Pomnikiem Odzyskania Niepodległości na rynku we Frampolu. W obchodach tłumnie wzięli udział przedstawiciele władz samorządowych i mieszkańcy.
Dyrektor lubelskiego oddziału IPN dr Robert Derewenda powiedział PAP, że wrzesień 1939 r. był najczarniejszą kartą w historii Frampola. “Małe, spokojne miasteczko, które nie było garnizonem wojskowym zostało poligonem doświadczalnym dla lotnictwa niemieckiego. Świadczy to o bestialstwie, o prowadzeniu tej wojny od samego początku w sposób terrorystyczny przez państwo niemieckie” – stwierdził.
Zdaniem historyka bombardowanie ułatwiała brak polskiego lotnictwa myśliwskiego, obrony przeciwlotniczej i charakterystyczna zabudowa miasteczka, którego ulice zbiegają się pod kątem prostym. “Bombowce niemieckie robiły, co chciały” – przyznał. Według Derewendy przykład Frampola świadczy o tym, że dla Niemców życie Polaków nie miało żadnej wartości.
13 września 1939 niemieckie samoloty zbombardowały Frampol niszcząc ponad 80 procent zabudowy miasta. Samoloty 8. Korpusu Lotniczego Luftwaffe zrzucały bomby burzące i zapalające na budynki mieszkalne i gospodarcze w centrum miejscowości. Mieszkańcy przed bombardowaniem ukrywali się na pobliskich polach i wąwozach. Frampol był jednym z najbardziej zniszczonych miast Polski w czasie II wojny światowej.