Politycy Lewicy i feministki rozpoczęli ostatnio walkę o wprowadzenie do języka żeńskich końcówek. Dziennikarka Agnieszka Gozdyra stwierdziła, że nie podoba jej się ten pomysł.
W języku polskim wiele słów nie ma swojego żeńskiego odpowiednika. Dotyczy to szczególnie nazw wielu zawodów, jak doktor, nurek czy kierowca. Feministkom bardzo się to nie podoba i próbują na siłę wprowadzić do języka polskiego ich żeńskie formy, takie jak doktorka, nurczyni czy… kierowczyni. Wraz z wejściem Lewicy do sejmu starania o to przybrały na sile.
„Przeciwniczki i przeciwnicy żeńskich końcówek, taka propozycja. Nie używajcie ich. Po prostu. Chcecie być panią dziennikarz czy panem pielęgniarką – luz. Mogę tak na was mówić” – napisała na Twitterze Barbara Nowacka –”Ale dajcie i nam prawo do wyboru formy. I zabiegania o nasz komfort. Bez drwin, pouczeń i fochów. Ok?”.
Przeciwniczki i przeciwnicy żeńskich końcówek, taka propozycja. Nie używajcie ich. Po prostu. Chcecie być panią dziennikarz czy panem pielęgniarką – luz. Mogę tak do Was mówić.
Ale dajcie i nam prawo do wyboru formy. I zabiegania o nasz komfort. Bez drwin, pouczeń i fochów.
Ok?— Barbara Nowacka (@barbaraanowacka) October 29, 2019
Dziennikarka Polsat News Agnieszka Gozdyra postanowiła odpowiedzieć na ten wpis. „W tym przypadku prawo do wyboru formy oznacza próbę narzucenia innym, by mówili do pani, która tego wymaga „marszałkini” lub „gościni”. Tymczasem te ktoś może tego nie chcieć” – napisała- „Każda z pań może o sobie mówić jak uważa, ale nie powinna wymagać tego od innych”. Dodała również, że nie da się przy pomocy ustawy sprawić, że wszyscy z dnia na dzień zaakceptują nieistniejące wcześniej żeńskie formy. Dodała również, że według niej takie formy jak pani redaktor czy pani minister brzmią godniej i poważniej od ich żeńskich odpowiedników.
W tym przypadku "prawo do wyboru formy" oznacza próbę narzucenia innym, by mówili do pani, która tego wymaga "marszałkini" lub "gościni". Tymczasem ten ktoś może tego nie chcieć. Każda z pań może mówić o sobie, jak uważa, ale nie powinna wymagać tego od innych. https://t.co/t47oeJjdoS
— Agnieszka Gozdyra (@AGozdyra) October 29, 2019
Słowa Gozdyry spotkały się z krytyką. Jedna z użytkowniczek Twittera odniosła się do lepszego brzmienia męskich form twierdząc, że wynika z tego, że „wyprano nam mózgi”. „Wybaczy pani, mam swój rozum i swój słuch” – odpowiedziała na to Gozdyra – „Mamy w polszczyźnie bogactwo końcówek, co nie znaczy, że każda utworzona – nawet poprawna gramatycznie – forma będzie stosowna”.