W sobotę zaprzysiężono nowego prezydenta Madrytu – Jose Luisa Martineza Almeidę z konserwatywnej Partii Ludowej (PP). Jego zwycięstwo jest efektem powołania szerokiej prawicowej koalicji.
Dotychczasowym alkadem – czyli hiszpańskim odpowiednikiem prezydenta czy burmistrza – była skrajnie lewicowa Manuela Carmena Castrillo z Komunistycznej Partii Hiszpanii. W wyborach samorządowych, które odbyły się w maju, świetnie sobie poradziła zdobywając 30,94% głosów, co było najlepszym wynikiem z wszystkich kandydatów.
Według hiszpańskiej ordynacji jeśli żaden kandydat nie zdobędzie większości absolutnej burmistrzów i prezydentów wybierają jednak rady miejskie. Pozwoliło to hiszpańskiej prawicy na zawiązanie koalicji w skład której weszła konserwatywna PP, centroprawicowo-liberalna Ciudadanos (hiszp. obywatele, Cs) i prawicowy Vox.
Dzięki zawiązaniu tej koalicji prawica miała więcej miejsc w radzie miejskiej niż blok lewicowy. Stanowisko alkada powierzono więc Almeidzie, który otrzymał 15 głosów od swojej PP, 11 od Cs i 4 od Vox.
Madryd nie jest jedynym wielkim miastem które zostało w ten sposób przejęte przez PP. Dzięki podobnym koalicją rządzą teraz w Saragossie, Maladze i Murcji.
Tego typu koalicje są jednak symptomem przełomu na hiszpańskiej scenie politycznej. Założony przez członków PP zawiedzionych własną partią w 2013 roku Vox jest bowiem powszechnie krytykowany przez hiszpańską lewicę, nazywany skrajną prawicą lub wręcz faszystami. Pozostałe partie prawicowe bały się dotychczas wchodzić z nimi w koalicje. Jednak Vox pomimo tej krytyki zyskuje z wyborów na wybory i staje się coraz ważniejszym graczem na hiszpańskiej scenie politycznej. Koalicje lokalne z „faszystami” mogą więc oznaczać powstanie szerszego prawicowego ruchu w wyborach krajowych.