Liverpool zdeklasował u siebie Manchester United 7:0 w 26. kolejce angielskiej ekstraklasy piłkarskiej. To najwyższe zwycięstwo w historii rywalizacji tych drużyn. Dwa gole zdobył Egipcjanin Mohamed Salah, który został najlepszym strzelcem Liverpoolu w Premier League.
Gospodarze w tym sezonie spisywali się przeciętnie, ale w niedzielnym starciu z odwiecznym rywalem przypomnieli kibicom o najlepszych czasach z ostatnich kilku lat, kiedy m.in. po raz pierwszy po trzech dekadach wywalczyli mistrzostwo Anglii i trzykrotnie dotarli do finałów Ligi Mistrzów, raz wygrywając. Początek meczu na Anfield należał wprawdzie do gości, którzy atakowali częściej i odważniej, ale wszystko zmieniło się w 43. minucie. Wówczas Holender Cody Gakpo, który do “The Reds” dołączył w styczniu z PSV Eindhoven, zmylił obrońcę i precyzyjnym strzałem pokonał hiszpańskiego bramkarza Davida de Geę.
Our No. 9 ❤️🇧🇷 pic.twitter.com/2S7z9vvcD8
— This Is Anfield (@thisisanfield) March 5, 2023
Od tego momentu inicjatywa należała już do Liverpoolu, który wyprowadzał już po przerwie kolejne ciosy. Na listę strzelców wpisali się Urugwajczyk Darwin Nunez (47. i 75.), ponownie Gakpo (50.), Salah (66. i 83.) i Brazylijczyk Roberto Firmino (88.).
Liverpool nigdy wcześniej nie pokonał “ManU” tak wysoko. Raz przydarzył się wynik 7:1, w… 1895 roku.
— Trent Alexander-Arnold (@TrentAA) March 5, 2023
Salah strzelił już dla Liverpoolu 129 bramek w lidze, pobijając rekord należący dotychczas do Robbie’ego Fowlera – 128 (dotyczy ery Premier League, tj. od sezonu 1992/93).
Ponadto Egipcjanin asystował też przy golu Gakpo i, licząc wszystkie rozgrywki, ma w tym sezonie już 22 gole i 10 asyst. Żaden inny gracz Premier League nie może pochwalić się dwucyfrowymi wartościami obu tych statystyk. Co więcej, Salah wpisał się na listę strzelców w szóstym z rzędu spotkaniu z Manchesterem United, co nie udało się żadnemu innemu piłkarzowi Liverpoolu w historii. W meczach z tym rywalem łącznie trafił do siatki 12 razy i pod tym względem również jest rekordzistą.
Mimo wysokiej porażki Manchester United nadal jest wyżej w tabeli od niedzielnego rywala – na trzeciej pozycji. Zgromadził 49 punktów w 25 spotkaniach i ma 14 straty do prowadzącego Arsenalu Londyn oraz dziewięć do broniącego tytułu lokalnego rywala – Manchesteru City. Liverpool awansował na piątą pozycję z 42 punktami.
Zespoły Arsenalu i Manchesteru City rozegrały o jedno spotkanie więcej niż “Czerwone Diabły” i “The Reds”. Zaległości nie mają też zajmujący czwarte miejsce z 45 punktami piłkarze Tottenhamu Hotspur. Piąta drużyna Newcastle United (41 pkt) ma za sobą z kolei 24 mecze. Walka o miejsce w pierwszej czwórce, premiowane udziałem w Champions League, będzie zatem zacięta.
W sobotę Arsenal pokonał w Londynie ostatnią w tabeli ekipę AFC Bournemouth 3:2, choć zwycięską bramkę zdobył w ostatniej akcji meczu. Wcześniej przegrywał nawet dwoma bramkami.
Z kolei Manchester City wygrał przed własną publicznością z Newcastle United 2:0. Tym razem na listę strzelców nie wpisał się najskuteczniejszy w lidze Norweg Erling Haaland. Zdobywca 27 goli w 25 występach miał za to asystę.
W innym sobotnim spotkaniu Aston Villa wygrała z Crystal Palace 1:0. Jedyna bramka padła po samobójczym trafieniu Duńczyka Joachima Andersena, przy którym udział miał reprezentant Polski z ekipy z Birmingham – Matty Cash (rozegrał cały mecz).