Jak informuje portal „polskieradio24.pl” znaczne siły policji wkroczyły do lasu zajmowanego przez demonstrantów. Aktywiści na rzecz ochrony środowiska już od 6 lat poprzez koczowanie w domkach na drzewach, sprzeciwiają się wycince lasu liczącego sobie już 12 tys. lat. Wycinka ma na celu poszerzenie terenu wydobywania węgla brunatnego, który pozyskuje z tego terenu właściciel lasu- koncern energetyczny RWE.
Aktywiści spotkali się z ostrą krytyką rządu. Minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii- Herbert Reul nazwał protestujących „gotowymi użyć przemoc lewicowymi ekstremistami”. „Ci samozwańczy obrońcy środowiska wcale nie chcą ratować lasu, tylko zlikwidować państwo” – powiedział Reul. Minister podkreślił również, że RWE jest właścicielem terenu i ma prawo do wycinki. – Jeśli nadejdzie ten dzień, policja musi się postarać, by prawo to zostało przeforsowane – dodał.
Demonstranci odpierają zarzuty. „Policja próbuje kryminalizować i zniesławić cały ruch” – mówi Emil Freytag z organizacji „Aktion Unterholz”. Powiedział także, że policja specjalnie definiuje teren Hambach jako „niebezpieczne miejsce”, aby mieć uprawnienia do kontroli osób bez konkretnego powodu.
Rzecznik lokalnej policji w swojej wypowiedzi zaznaczył, że policja jest na miejscu po to, aby chronić pracowników RWE. Usuwanie domków z drzew nie jest planowane – poinformowała na Twitterze akwizgrańska policja. Zaapelowała o „pokojowe zachowanie” i „stosowanie się do poleceń funkcjonariuszy policji”. „Nie będziemy aresztować mieszkańców domków” – usłyszeli aktywiści z policyjnych megafonów, kiedy jednostki wkraczały do lasu.
dw.pl/polskieradio24.pl
Fot: Twitter