Hanna Banaszak to znana i lubiana artystka znana głównie z nietuzinkowych wykonań piosenek jazzowych, autorskich i poezji śpiewanej.Mało kto jednak wie, że we wczesnych latach młodości gwiazda musiała mierzyć się z wielkimi traumami. Przypomniała o tym w niedawnym wywiadzie dla “Wysokich obcasów”.
Banaszak od samego początku swojej kariery zachwyciła swoim głosem, wrażliwością dźwiękową i sposobem wykonania piosenek. Nie dziwi zatem fakt, że już na samym początku swojej artystycznej drogi współpracowała z takimi tuzami jak Jeremi Przybora, Jerzy Wasowski, Jerzy Matuszkiewicz, Jonasz Kofta i Wojciech Młynarski.
Jej piosenki “Samba przed rozstaniem”, “W moim magicznym domku”, czy “Pogoda ducha” na zawsze zapisały się w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Nie wiele jednak zabrakło a części tych utworów najprawdopodobniej by nie było. Artystka cudem uniknęła śmierci w wieku 23 lat.
Sytuacja miała miejsce po jednym z recitali realizowanych dla Telewizji Polskiej. Po koncercie Banaszak wsiadła do windy, a ta nagle zaczęła spadać. Po kilkunastu sekundach swobodnego lotu w dół winda równie nagle się zatrzymała, kilkanaście metrów od podłoża. Impet był tak duży, że artystka upadła łamiąc nogę. Kilka tygodni spędziła w szpitalu.
To jednak nie koniec traumatycznych przeżyć, jakie dotknęły ją w młodości.
Mając zaledwie 17 lat w 1974 roku artystka jako jedna z najmłodszych uczestniczek wystąpiła na festiwalu w Jarocinie. To tam rozegrały się sceny, które zapamiętała do końca życia. Jeden z organizatorów koncertu próbował ją zgwałcić. Pod pretekstem podpisania umowy menadżerskiej zwabił ją do swojego hotelowego pokoju, a potem usiłował wykorzystać.
– Rzucił się na mnie. Szarpałam się z nim kilkanaście minut, podrapałam go, ale w końcu udało mi się jakoś uciec. A on, kiedy rano pojawił się na próbie, szepnął mi do ucha, że jestem dz…ą. Podobnych sytuacji miałam w życiu jeszcze kilka – wyznała w wywiadzie gwiazda.
Jak przyznała, nie do zniesienia był dla niej fakt, że kiedy poinformowała o zdarzeniu swojego kolegę muzyka, ten zamiast zainterweniować czy jej pomóc zapytał tylko, po co poszła do tego pokoju hotelowego.
To zdarzenie odcisnęło się w niej na zawsze.